Pamiętniki z wakacji: Mont Ventoux

Mont Ventoux: góra gór, olbrzym Prowansji, góra wiatrów a przede wszystkim marzenie praktycznie wszystkich szosowców na świecie. Nie da się jej pomylić z żadną inną, a za walory estetyczne należy się jej mocne 10. Każdy chce tam być i poczuć klimat legendarnej białej, łysej góry wielokrotnej areny zmagań TDF. Nawet dla mnie, osoby czerpiącej większą radość z jazdy w terenie, niemożliwością było ominięcie jej na mapie podczas zwiedzania Prowansji.

Start

Wyjazd to prawdziwy spontan, bez większego rozeznania z terenem. Wiedziałem, że góra mnie nie położy, bo poza sporym dystansem, we Francji nie ma tak sztywnych podjazdów, jak we Włoszech czy Hiszpanii. Bałem się tylko o żonę, dla której była to pierwsza jazda na rowerze szosowym. Jak zaczynać to z wysokiego C. Malaucene jako punkt startowy to również przypadek poparty profesjonalną godną polecenia wypożyczalnią rowerów.

W większości wypożyczalni PRO należy pamiętać, żeby zarezerwować sobie rower co najmniej 24 godziny wcześniej.
Tak podjazd wyglądał z profilu: Źródło: http://climbbybike.com

Przed startem, oczywiście, zapoznałem się z wykresem i nie wydawał się być skomplikowany. Czterokilometrowy odcinek o nachyleniu 10% w środkowej i dość nudnej części trasy jednak zrobił swoje. To był w zasadzie jedyny kryzysowy dla mnie moment i sygnał, że mogłem przesadzić, zwłaszcza, że był to mój pierwszy tak długi podjazd na szosie. Kryzys przetrwałem, a dalsza cześć trasy samymi krajobrazami niwelowała całe zmęczenie. W momencie pojawienia się na horyzoncie charakterystycznej anteny wstępuje w nas więcej sił, a dystans do szczytu maleje znacznie szybciej niż w pierwszej części trasy.

Dopiero po powrocie do domu okazało się, że bardziej widowiskowym podjazdem jest ten z przeciwnej strony.

Bardziej widowiskowy ale i mniej wymagający. Pomimo dłuższego dystansu średnie nachylenie to tylko 4,5%. Źródło: http://climbbybike.com

Nam jednak na ten dzień zdecydowanie wystarczyło to, co widzieliśmy, a zapachy skoszonej lawendy z pobliskich pól czuję do dziś. Cała okolica góry, jak większość miejsc we Francji, jest bardzo bikefriendly. Wszyscy na ciebie uważają, podziwiają, że podjeżdżasz, kibicują i zawsze służą pomocą. Taki lekki szok, mając z tyłu głowy polską wojenkę rowerowo-samochodową. Chyba mógłbym się do takich realiów przyzwyczaić.

Propozycje

Będąc w okolicy, nie można przegapić drogi D942 pomiędzy Monieux a Villas-sur-Auzon. Prawdziwa perełka z majestatycznymi widokami na olbrzymi wąwóz i przejazdami przez wydrążone w skale tunele.

Cała opisana trasa to dystans 105 km. Jeśli komuś mało, zawsze można pokusić się o “Climbing Ventoux 3 times Challlenge”, generując niezłą ilość kilometrów w pionie:

Już mamy nowy rok, a to najwyższy czas na plany wakacyjne. Prowansja to z cała pewnością „hardy” i polecany przez nas kierunek.

Zdjęcia: Natalia BW

Komentowanie jest wyłączone.