Puchar Świata Albstadt 2022

Albstadt zazwyczaj otwiera sezon ścigania na najwyższym poziomie. W tym roku bardzo wysoko poprzeczkę postawiła poprzednia edycja w Petropolis. Patrząc jednak na nazwiska jakie pojawiły się na starcie oraz frekwencję startujących, to trudno stwierdzić, że Albstadt w rankingu najlepszych zawodów cokolwiek straciło.

Frekwencja

Na zawody w Albstad zjechali niemal wszyscy najlepsi zawodnicy XC dodatkowo wsparci również wieloma specjalistami w CX. Najważniejszą informacją było oczywiście pojawienie się na starcie Pidcocka – czyli aktualnego Mistrza Olimpijskiego. Nie zabrakło również zwycięscy poprzedniej edycji w Albstadt – Victora Koretzkyego. Jednocześnie mam nadzieję, że zakończył on już sezon szosowy i zobaczymy go również na kolejnych edycjach Pucharu Świata. Ze znanych przełajowców na starcie stanął również jeden z najlepszych, czyli: Eli Iserbyt oraz Daan Soete.

Wśród pań, również wiele ciekawych nazwisk a największe z nich to Jenny Rissveds, która odpuściła start w poprzedniej rundzie. Po problemach zdrowotnych wróciły również zawodniczki Treka – Jolanda Neff oraz Evie Richards. Z młodego, mocnego pokolenia mieliśmy Blanke Vas, która startowała w elicie XCC oraz XCO oraz głośnie nazwiska znane z przełajów: Puck Pieterse, Fem van Empel oraz Line Burquier.

Piątek na maksa

Zawody na krótkiej rundzie rozgrzały już do czerwoności. Tempo zarówno w wyścigu kobiet jak i mężczyzn jak zwykle było olbrzymie. Świetną passe po wygranej w Petropolis podtrzymała będąca w świetnej formie Rebecca Mcconnell. Australijka wygrała po finiszu, pokonując chyba zbyt pewną siebie Pauline Ferrand Prevot. Z bardzo dobrej strony pokazała się Blanka Vas, kończąc rywalizację na 6 miejscu gwarantującym jej niedzielny start z pierwszej linii. O sporym pechu może mówić Loana Lecomte, która po kraksie nie ukończyła rywalizacji a to oznaczało odległe miejsce na starcie XCO. Zamieszana w ten sam incydent Laura Stigger, dojechała do mety na 34 miejscu, co również nie poprawiło jej sytuacji startowej.

W wyścigu mężczyzn wszystkich mocnych pogodził wracający na właściwe tory Sam Gaze. Po trzech latach różnych perturbacji zdrowotnych…i nie tylko, wydaje się, że w końcu może nawiązać do formy, którą oczarował na początku sezonu 2018. Bardzo dobre zawody przed własną publicznością pojechał Luca Shwarzbauer. Długo nadawał bardzo mocne tempo i ostatecznie 4 miejsce to świetny wynik. Tom Pidcock zagwarantował sobie pierwszą linię dzięki 8 miejscu a Koretzky 34 miejscem, kłopoty przed niedzielnym wyścigiem. Francuz jechał całkiem dobre zawody w pierwszej fazie, później w tajemniczych okolicznościach znalazł się w końcowej części stawki.

Kobiety

Przed zawodami w Albstadt, wiele sobie obiecywałem po powrocie zawodniczek Treka. Bardzo wysoko w mojej osobistej klasyfikacji stałą również Lecomte oraz mocna w Brazylii Anne Terpstra. Eksperci dawali sporo szans również bardzo młodej Monie Mitterwallner. Ostatecznie to jednak Rebecca Mcconnell potwierdziła formę z Petropolis. Wygrana nie przyszła jej z łatwością, ale i tak chyba było kupiona mniejszym cierpieniem i dramaturgią niż ta z poprzedniej rundy. Największą presję na Australijkę od początku wywierała Jenny Rissveds, która ostatecznie dojechała na 2 miejscu. Pogoń i wysokie tempo kosztowało ją olbrzymią ilość sił i ostatnie okrążenie było dla niej prawdziwym wyzwaniem dla organizmu, a zwłaszcza dla głowy. Coraz szybciej do Szwedki zbliżała się bowiem młoda Mona Mitterwallner oraz niewiele starsza Lecomte. Ostatecznie to Austriaczka uzupełniła najniższy stopień podium.

Możliwe, że już w przyszłym roku rywalizację w elicie kobiet wzmocnią kolejne młode gwiazdy dużego kalibru. Wyścig U23 wygrała uważana za wielki talent Line Burquier a objechała zawodniczkę, która przynajmniej w przełajach jest jeszcze od niej sporo mocniejsza – Puck Pieterse.

Tom Pidcock!

Wrócił i wygrał. Jako poniedziałkowy rozjazd zrobił sobie 190 km na szosie…no cały Pidcock. Śledząc jego poczynania na szosowym podwórku, trudno było przypuszczać, że Brytyjczyk jest w takiej formie. Możliwe, że podobnie jak dla mnie, szosa dla Toma to zbyt wielka nuda i tylko na MTB potrafi poważnie odpalić. W Albstadt pojechał swoje zawody, nie dając większych szans swoim rywalom a grupa pościgowa była zacna.

Kolejne świetne zawody pojechał Vlad Dascalu. Gdyby nie problemy techniczne i konieczność wymiany droppera, mogło być jeszcze lepiej. Wizyta w boksie kosztowała go trochę czasu a odrabianie strat do tak mocnej czołówki to niełatwy temat. Mimo problemów dogonił wielkiego Mistrza Nino Shurtera ostatecznie przegrywając drugie miejsce na ostatniej prostej.

O sporym pechu może mówić Mathias Fluckiger. Jechał bardzo dobre zawody, a z rywalizacji o minimum podium, wykluczył go defekt tylnego koła. Stracił na tym bardzo dużo czasu, którego nie dało się już w żaden sposób nadrobić. Czuję, że narasta w nim olbrzymia sportowa złość, tym bardziej, że widać u niego dobrą formę. Nie wiem czy będzie on tak mocny jak w poprzednim sezonie, ale wygranie przez niego edycji Pucharu Świata lub jakiejkolwiek imprezy z najwyższego topu, nie będzie dla mnie żadnym zaskoczeniem.

Francuzi

Widać, że w niezłej formie jest Jordan Sarrou. Albstad było dla niego pierwszym startem w Pucharze Świata, ponieważ choroba wyeliminowała go z rywalizacji w Brazylii. Można powiedzieć, że jako jedyny z całej ekipy Speca trzyma dobry poziom. Zarówno kobiety jak i Mistrz Świata XCC Christopher Blevins, jak na razie bez formy.

Wśród Francuzów bardzo dobrze prezentuje się jeszcze Maxime Marotte. Stawiałem na niego przed wyścigiem. Pojechał Świetne zawody w Petropolis, przegrywając dopiero na ostatnich metrach z Nino. W Albstad startował z odległej pozycji i równym tempem doprowadził do całkiem niezłego wyniku – 11 miejsce.

Plusy i minusy

Zaimponował mi również Gerardo Ulloa Aravalo. Do tej pory znany głównie z olbrzymiej mocy, którą był w stanie zaprezentować zwłaszcza w krótkich wyścigach XCC. Widać, że popracował nad sowimi słabościami i obecnie prezentuje dużo większą wytrzymałość siłową. W Petropolis był 11 w Albstad 10. Progres niewielki, ale widać, że forma jest stabilna i pozwala na walkę o wyższe cele.

Chyba w nienajlepszych nastrojach z Albstadt wyjechała ekipa Krossa. Po bardzo dobrych zawodach w Brazylii oczekiwałem znacznie więcej. Najwięcej dobrego spodziewałem się po Cinku, który jest mistrzem podjazdów a w Albstadt ich nie brakuje. Najlepiej z całego teamu pojechał Thomas Litscher 10 w XCC i 15 w XCO. Już w piątek okazja do rewanżu, zwłaszcza dla Cinka, który na swojej ziemi, zawsze chce zaprezentować się z najlepszej strony.

Wyniki: https://mtbdata.com/comp/mercedes-benz-uci-mtb-world-cup-xcoxcc-06-may-08-may-2022-albstadt/results

Komentowanie jest wyłączone.