Cyklokarpaty Rzyki. Relacja

Rzyki znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie Andrychowa. Tutejsze rejony pozwalają na wytyczenie prawdziwie górskiego maratonu. Już na początku sezonu, gdy zobaczyłem kalendarz, wiedziałem, że będą trzy miejscowości, które umieszczę w moim prywatnym TOP3.  Mam tu na myśli Łopusznę, Myślenice oraz finałowe Rzyki. Co do tego byliśmy zgodni w szeregach Hordy, natomiast nie byliśmy w stanie dojść do porozumienia, która trasa będzie najlepsza. Ja postawiłem na Rzyki i się nie pomyliłem.

Przed startem

Pogoda w tym roku była idealna, delikatny chłód z przedzierającym się zza chmur słońcem. Momentami oczami wyobraźni widziałem już deszcz, ale tym razem obeszło się bez tego 😉 Typowo jesienne otoczenie ze złotymi liśćmi na drzewach, zachęcało do zwolnienia i napawania się tym sielankowym widokiem. No cóż, trzeba tu wrócić poza zawodami.

Trasa

Sam start to krótki asfaltowy odcinek, który rozciągnął grupę. Dystans mega miał 39 km a giga 52 km, mógłbym napisać ile metrów było w pionie. Cyfry jednak nie oddadzą tego jaka była trasa. Jakieś 95% dystansu to podjazdy albo zjazdy w ternie najeżonym kamieniami. Ja nie znalazłem fragmentu na którym mógłbym odpocząć, pod górę męczyłem się niemiłosiernie, ale były dwa fragmenty, na których podprowadzałem rower. Najlepsi pewnie nie zsiadli z siodełka ani razu, to nam się bardzo podoba. Z góry starałem się wykręcić jak największą prędkość a co za tym idzie fun z jazdy. Nie było momentu na nudę. Szlak obfitował w kamienie oraz luźne gałęzie, które spowodowały co najmniej kilka defektów. Kilka osób zafundowało sobie darmowe kąpiele błotne 😉 Tak są tu miejsca, w których kałuże stoją cały rok.

Największe trudności

Zdecydowanie najtrudniejszy zjazd to ten, przed ostatnim finałowym podjazdem. Długi z całą masą korzeni i luźnych kamieni. Tam można było rozgrzać tarcze do czerwoności i stracić naprawdę sporo minut. Tym bardziej, że był on zwieńczeniem epicko długiego odcinka, na którym mieliśmy do czynienia z bardzo wymagającym interwałem. Jeśli chodzi o podjazdy to najbardziej dał w kość ten drugi na pętli Mega. Sporo błota, które patrząc na resztę trasy nie wiadomo do końca skąd się wzięło, oraz duże nachylenie terenu stanowiły prawdziwe wyzwanie. Niektóre odcinki ze względu na podłożę i brak watów w nogach tak jak wspominałem, trzeba było przejść pieszo.

Edycja w Rzykach to prawdziwy sztos, co potwierdza kolejny rok obecności teamu JBG2. Trasa była dobrze oznaczona, chociaż jak zawsze znajdzie się ktoś kto zgubił strzałki. Na mecie czekał na nas pyszny makaron z mięsem lub coraz bardziej popularny wege.

Była to kolejna świetna górska edycja Cyklokarpat, która pokazuje, że w bliskiej odległości od Krakowa można wytyczyć pure MTB. Dzięki i brawo Grzesiek! Za rok też tu wrócimy!

Wyniki: (timedo.pl)

Hobby kobiety:

  1. Dominika Żurek (Klub Kolarski Jeżowe MTB)
  2. Sara Bodkowska (Jedlicze Team)
  3. Monika Piątkowska (Motorola Bike Team)

Hobby mężczyźni:

  1. Adrian Rzeszutko (Cannondale Team)
  2. Oliwier Machura  (eurobike electric kaczmarek team)
  3. Łukasz Turek (Nowy Styl Group Cycling Team)

Mega kobiety:

  1. Galewicz Katarzyna (TWOMARK Specialized)
  2. Podos Monika (DietetykaPodos.pl)
  3. Powroźnik Klaudia (BARAN CYCLING TEAM)

Mega mężczyźni:

  1. Paweł Galik
  2. Jakub Żurek (72D ROWMIX JAVA team)
  3. Łukasz Helizanowicz (JBG2 CRYOSPACE)

Giga kobiety:

  1. Magdalena Golonka (KSPO Dentinea 1A)
  2. Monika Wrona

Giga mężczyźni:

  1. Piotr Sajdak (CYCLO TRENER TEAM)
  2. Kamil Pomarański (CYCLO TRENER TEAM)
  3. Leśniak Tomasz (Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów)

Komentowanie jest wyłączone.