W mocno okrojonym sezonie 2020 na szczęście była okazja pościgać się na prawidziwie góskiej trasie w Rzykach, obok Andrychowa. Od kilku lat Grzesiek Prucnal lokalizuje tutaj ostatnie zawody sezonu. Taką wisienkę na torcie.
Poranne dylematy
Jak to zwykle wczesną jesienią bywa pogoda jest wielką niewiadomą, a w zasadzie loterią. Podobnie jak we wcześniejszej edycji w Myślenicach (która dalej śni mi się po nocach) prognozowano opady deszczu. Muszę przyznać, że prognozy się sprawdziły. W drodze na zawody była ulewa, na parkingu ludzie chodzili z parasolami. Niektórzy z troski o swój sprzęt, zastanawiali się czy wystartować. Ja nie miałem wątpliwości. Skoro już przyjechałem, to przy tak ubogim w starty roku, na tej trasie musiałem wystartować. Swoją drogą w ekipie Cyklokarpat najprawdopodobniej jest zaklinacz deszczu, gdyż na pół godziny przed startem przestało padać. Co więcej pojawiło się słońce.
Na trasie
Punktualnie o 11 wystartował dystans mega czyli niespełna 40 km. Asfaltowy stosunkowo płaski początek rozpoczął się leniwie, z pogaduszkami w czołówce. Nie było ekip CST czy JBG, które na pewno nadały by od razu inne tempo. Z drugiej strony większość osób miała świadomość co ich czeka i że zdążą się jeszcze pościgać. A było gdzie się zmęczyć. Płaskie fragmenty w zasadzie nie występowały, a jeśli już były, to kamienie, które tam się znajdowały i tak utrudniały jazdę.
Trasa obfitowała w trudne i wymagające zjazdy i podjazdy (czasem podejścia). Nie brakowało kamieni każdej wielkości oraz gałęzi. Jakby komuś było mało to błoto też było i brodzenie w koleinach z wodą. Jak dla mnie jest tu wszystko czego szukam w górskim maratonie MTB. Dodatkowo odcinki asfaltowe występują w śladowych ilościach, co bardzo mi odpowiada. Z tego co widziałem na mecie u każdego występował uśmiech, a niektórzy z tym uśmiechem opowiadali ile to gleb zaliczyli.
Coś na osłodę
Rzyki zawsze są dużym sprawdzianem dla zawodników i sprzętu, który dostaje mocno w kość. Patrząc na frekwencję dochodę do wniosku, że lubimy dostawać w kość. Organizacja jak na każdej imprezie Cyklokarpat stała na wysokim poziomie. Odpowiednie oznakowanie, bufety i cała reszta to już po prostu standard w tym cyklu. Na osłodę skromnego sezonu przygotowano jeszcze 10 października szosowy rajd w Bieszczadach.
Wyniki: (timedo.pl)
Hobby kobiety:
- Monika Piątkowska (Motorola Bike Team)
- Michalina Bąk (Puchałka Sport)
- Agnieszka Stępień (POGOŃ APTIV)
Hobby mężczyźni:
- Tomasz Sikora (TKKF Uklejna Myślenice)
- Paweł Dryniak (Harda Horda)
- Marek Olszewski (TriDivision)
Mega kobiety:
- Dagmara Ochot
- Klaudia Powroźnik (BARAN CYCLING TEAM)
- Iza Żeszczyńska
Mega mężczyźni:
- Bartosz Janowski (SUP LIFTING TEAM BUGLA BIKE SERVICE)
- Piotr Sajdak (CYCLO TRENER TEAM)
- Tomasz Leśniak (Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów)
Zdjęcia: CK