Wilier URTA SLR

Wiliert URTA SLR, to maszyna, na której ścigają się teamowi zawodnicy na największych imprezach XC. Patrząc na niego trudno myśleć o słabych stronach i na pewno próżno ich szukać w konfiguracji testowanego przez nas modelu. Czy tak skonfigurowany rower może mieć słabe strony? Odpowiedź znajdziecie w naszym teście.

Bella Italia

Mówiąc o włoskim rowerze trudno nie dotknąć tematu estetyki wykonania. URTA na żywo wygląda o wiele lepiej niż na najlepszych zdjęciach. Przyciąga wzrok i cieszy niemal każdym detalem wykonania. Malowanie jest bardzo efektowne i zwłaszcza w promieniach słonecznych budzi zmysły do życia. Główny kolor – czerwony, to nie zwykły czerwony. To kolor, który daje nam +10 do szybkości a cała reszta zgrabnie się komponuje, tworząc małe arcydzieło.

Wilier w swojej najnowszej maszynie postawił na tradycyjne prowadzenie linek wewnątrz ramy. Wszystkie kable poprowadzone są do portów znajdujących się w główce ramy. Wykonanie tego elementu jest na bardzo dobrym poziomie i nie generuje problemów z otarciami lakieru. Jednocześnie Wilier nie idzie w kierunku trendu z czystym kokpitem, który poza walorami estetycznymi, ma sporo wad mechanicznych. Poza główką ramy, reszta konstrukcji jest już bardzo czysta a na uwagę zasługuję przede wszystkim dobre, liniowe prowadzenie linki blokady dampera.

Włosi nie zapomnieli również o bezpieczeństwie ramy. Dolna część przedniego trójkąta, zabezpieczona jest specjalnym elementem, który odstaje od tamy na kilka milimetrów. W ten sposób powstaje coś na kształt poduszki powietrznej dla ramy, chroniąc ją w najbardziej narażonym na uszkodzenia fragmencie.

Geometria

Dlaczego Włosi wypuszczając swój najnowszy model MTB, nie postawili na progresywną geometrię forsowaną przez największe rowerowe firmy? Myślę, że dokładnie taką mieli koncepcję na ten rower i nie oglądając się na konkurencję, postanowili podejść do sprawy w indywidualny sposób. Rower miał być zwarty, zwrotny, sztywny i szybki. Po kilku godzinach testów, trudno powiedzieć, żeby te założenia nie zostały spełnione.

Testowany przez nas model, to rozmiar L. Przy moich 180 cm. wzrostu, był wręcz jak szyty na miarę, ale warto też zwrócić uwagę na bardzo krótki mostek(kokpit) – 60mm. Na niektórych podjazdach odnosiłem nawet wrażenie, że kierownica mogłaby znajdować się nieco dalej, albo jest to tylko kwestia przyzwyczajeń.

Klasyczne podejście do kątów ramy dobrze przełożyło się na zwinność URTA. Bardzo szybko reaguje na zmiany kierunków, świetnie też przyspiesza, no i jest bardzo pewny na zjazdach, ale na taki stan składają się też inne elementy, o których opowiemy w dalszej części artykułu.

Perfekcyjny rower

Testowanie rowerów z takiej półki cenowej, to duże wyzwanie. Są to maszyny bliskie perfekcji, albo nawet już perfekcyjne, a jakiekolwiek narzekania, mogą być związane głównie z naszymi przyzwyczajeniami do innej maszyny.

Na Wilierze wystarczy przejechać kilkaset metrów po asfalcie i już człowiek wie. Jest bardzo dobrze. Wjazd w teren, to tylko uwolnienie jego olbrzymiego potencjału, który można określić będąc na odpowiednio wysokim poziomie i poświęcając rowerowi znacznie więcej niż tylko kilka godzin jazdy. Jestem przekonany, że jeżdżąc na nim przez rok, wciąż odkrywałbym w nim nowe możliwości i potrafiłby mnie zaskoczyć nie raz. Każda jazda oraz każde zżycie się z taką maszyną, to krok w stronę zyskiwania kolejnych sekund i bycia jeszcze lepszym niż wczoraj.

Wilier URTA SLR, został tak skonfigurowany, że trudno przyczepić się do jakiegokolwiek z jego komponentów. Pełen XTR, Foxy na Kashimie. Świetne pod względem wizualnym i odpowiednio szerokie karbonowe obręcze w systemowych kołach Fulcruma. No i do tego wszystkiego lekki kokpit Wiliera. Chyba najlepszy na rynku dropper, również od Foxa. Taki zestaw wprawi w zakłopotanie nawet największego malkontenta – no nie ma na co narzekać.

Jest szybki

Podczas testu Wiliera, po raz pierwszy miałem styczność z oponami Pirelli. Od razu w słusznym rozmiarze 2,4, które na obręczach 28mm szerokości wewnętrznej, dawały olbrzymią dawkę przyczepności. Dzięki temu, rower świetnie podjeżdżał, nawet w grząskim terenie. Oczywiście równie świetnie zjeżdżał dając olbrzymią pewność prowadzenia, nawet na kamienistym podłożu. Dobre opony potrafią bardzo mocno wpłynąć na zachowanie roweru, ale tutaj mieliśmy też inne mocne składowe.

Amortyzatory oczywiście działają perfekcyjnie na zjazdach, ale przede wszystkim dają olbrzymi komfort w jeździe po nierównym kamienistym terenie. Podczas testu nawet raz nie skorzystałem z manetki blokady skoku i to jest zawsze najlepsza reklama dobrze zaprojektowanego tylnego zawieszenia.

Film i zdjęcia: http://www.peesmovie.pl

Komentowanie jest wyłączone.