Strefa MTB Sudety Głuszyca. Relacja

Dobrze wrócić w końcu do rywalizacji. Ten rok jest dla wielu z nas prawdziwą próbą więc jakąkolwiek możliwość ścigania bierzemy w ciemno. Głuszyca to jednak wielka marka, której nikomu nie trzeba reklamować. Jak co roku dało się to odczuć pod względem ilości osób zapisanych na rywalizację po okolicznych lasach.

Inauguracja zwana finałem

Tak jak wspominaliśmy w zapowiedzi głuszyckich zawodów, weekendowe ściganie było dopiero inauguracja sezonu 2020 w Strefie MTB Sudety. Niestety, wygląda na to, że jest to równocześnie finał tego sezonu. Na pocieszenie zostaje nam jednak wrześniowe wydarzenie – Trek Extreme MTB Challange, które zostanie rozegrane właśnie m.in. na trasie niedzielnych zawodów. Trasa dodatkowo zostanie wzbogacona częścią, która znajduje się po przeciwnej stronie drogi 381. To wydaje się być duży atut wrześniowych zawodów, ponieważ ta część trasy w zeszłym roku sprawiła, że na zawody do Głuszycy dojechałbym nawet z Olsztyna.

Ciekawa, nowa forma

Duże słowa uznania dla organizatorów niedzielnej rywalizacji. Udało im się na szybko stworzyć coś naprawdę ciekawego w nowej formie, czyli przejazd z punktu A do punktu B. Zawody były reklamowane jako rozgrzewka przed Trek Extreme MTB Challange i faktycznie można było się rozgrzać. Dla większości jednak 35 km to oczywiście zbyt krótki dystans, żeby móc mówić o jakimkolwiek zmęczeniu, co osobiście również potwierdzam. Trasa jednak pokazała czego można się spodziewać a wszystkich czujących niedosyt należy zaprosić na Wrzesień.

Wyścig

Już początek zawodów zwiastował, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym niż zwykły maraton. Przed samym startem skrupulatnie ustawionych zawodników poprzestawiał wóz wywożący znaleziony kilka dni wcześniej niewypał z Drugiej Wojny Światowej. Na linii startu czuć było kipiąca adrenalinę i chęć ścigania. Spotkać można było również Bartka Huzarskiego, który także postanowił przepalić nogę na głuszyckiej rozgrzewce.

Brak sektorów startowych i szybkie tempo od pierwszych sekund sprawiło, że kto miał jechać w przodzie ten tam jechał. Osobiście na starcie straciłem sporo, ale długi szuter do pierwszego zjazdu trochę zniwelował te straty i myślę, że byłem w top 10. Pierwsze 10 km bardzo mi się podobały. Było na nich wszystko co definiuję jazdę MTB. Ciekawe podjazdy, dzikie leśne zjazdy, naturalne przeszkody i odrobina błota. Ciekawym elementem był również pierwszy solidny podjazd w dużej mierze po starej kostce brukowej, która spokojnie w Paryż-Roubaix dostałaby 5 gwiazdek. Nachylenie dochodziło ponoć do 29%. Mój licznik co prawda zanotował tylko 22%, ale wypada wierzyć w statystyki Stravy.

Zjazdy nigdy nie były moją mocną stroną, jednak te w Głuszycy nie należały do trudnych. Wydaje mi się jednak, że ze wszystkich osób z którymi przyszło mi się zmierzyć w weekend tylko ja nie znałem tak dobrze tych terenów. W rezultacie szybko straciłem to co wypracowałem na podjazdach co zawszę niestety mocno boli. Może we Wrześniu będę szybszy…?

Kolejne kilometry były już nieco łatwiejsze a na trasie zaczęło się pojawiać zdecydowanie więcej szutrów. Tempo oczywiście w dalszym ciągu sprinterskie w dużej mierze dyktowane przez Huzara, który w rezultacie zajął drugie miejsce. Meta trochę znienacka choć zgodnie z tym co pokazywał licznik. Stąd pozostał nam szybki dojazd do Osówki, gdzie zlokalizowane było miasteczko zawodów.

Zwiedzanie

Dla mnie zawsze jazda z Krakowa w Sudety jest prawdziwą wyprawą. Staram się jednak urozmaicić ją lokalnymi atrakcjami a całość zawrzeć w formie mini wakacji. Nie inaczej było tym razem. Udało mi się spędzić pięć naprawdę wyjątkowych dni, w których m.in w końcu zaliczyłem Śnieżkę i coś co każdy miłośnik jazdy XC powinien zrobić – odwiedziłem Rowerowe Olbrzymy! Jeśli podobnie jak ja planujecie wakacje na Wrzesień to miejcie na uwadze odbywające się w tym terminie Trek Extreme MTB Challange. Zdecydowanie warto się tam pojawić i urozmaicić sobie standardowe rodzinne wakacje.

Zdjęcia: Strefa MTB Głuszyca

Wyniki

Komentowanie jest wyłączone.