Dare To Be. Zapowiedź sezonu 2021

Zazwyczaj o tej porze roku, większość z nas miała już zaplanowany każdy weekend od Maja do końca Września. Tym razem wiemy niewiele, a to co wiemy nie jest jeszcze takie do końca pewne. Dare To Be jako jeden z nielicznych organizatorów udostępnił swój kalendarz na 2021. Znajdziemy tam sporo nowości i pomysłów, których nie udało się zrealizować w ubiegłym roku. Można powiedzieć: ODWAŻNIE!, ale odwaga jest wpisana w nazwę tych zawodów.

Szybki start

Wracamy do pomysłu z przed roku i sezon postaramy się rozpocząć w Wierzchosławicach. W 2020 zawody ostatecznie przełożono na późniejszy termin i trochę szkoda, ponieważ trasa wydawała się być wręcz idealna na pierwsze ściganie. Jak to na tego typu trasach, walka jest zacięta od startu do mety. Ciężko też znaleźć odcinki, które mogą pomóc w zbudowaniu przewagi. W zeszłym roku na metę przyjeżdżały grupy zawodników, między którymi rozgrywała się walka do ostatnich metrów. Średnia z wyścigu Half to ponad 33km/h! Jeśli planujecie walczyć o dobre miejsce to doświadczenia z ubiegłego sezonu podpowiadają, że jednak najlepszym rowerem na ten teren jest klasyczny góral.

Dwudniowe ściganie

Po Wierzchosławicach przeniesiemy się w konkretne góry, do Stryszawy. Ta miejscówka to punkt obowiązkowy dla osób lubiących kondycyjne trasy, ze sporą ilością przewyższeń i odpowiednim poziomem technicznym. O ile dobrze pamiętam, będzie to już trzeci przejazd po okolicznych górach, za każdym razem było bardzo ciężko, ale na takie trasy chce się właśnie wracać. Tym razem trzeba będzie jeszcze lepiej rozłożyć siły, ponieważ organizatorzy zapowiadają ściganie zarówno w sobotę jak i niedzielę! Osobiście jeszcze sobie tego nie wyobrażam, ponieważ wiem, że w tych okolicach ciężko o łatwą traskę. Zapowiadane sobotnie 30km, może dać o sobie znać w kolejnym dniu jazdy.

Kilka nowości

Po górach przeniesiemy się do miejscowości Blizna, która będzie pierwsza nowością w 2021 roku. Z przekazanych informacji, które zostały przez nas potwierdzone googlowymi zdjęciami, zapowiada się trasa podobna do Wierzchosławic. W ProTourze powiedzieliby, że to kolejny dzień dla sprinterów. Spodziewałbym się jednak nieco dłuższego dystansu względem pierwszej edycji, w końcu będziemy wtedy już w niezłym gazie!

Kolejna nowość to Bukowsko. Południowo-wschodnie rejony gwarantują, że trochę metrów w pionie nam wpadnie. Osobiście nie znam zbyt dobrze tych rejonów, ale na podstawie ścigania w Dukli lub Komańczy chyba wiem czego można się spodziewać. Tamtejsze góry są dość łagodne a jedyne czego warto się obawiać to błota, które wyjątkowo lubi tamtejsze rejony. Organizator zapewnia, że na trasie nie powinno zabraknąć Tokarni, a reszta trasy jest jak na ten moment tylko koncepcją, która zamieni się w coś bardziej realnego w trybie ASAP.

Prawdziwe góry

Na koniec sezonu zostaną nam prawdziwe perełki. Klasyk z Piwnicznej Zdrój, czyli bardzo mocne ściganie po jednej z najbardziej wymagających kondycyjnie tras w Polsce. Po ciuchu liczę na drobne modyfikację trasy, która jest przeze mnie już tak dobrze znana, że podczas ostatniej edycji udało mi się na niej zabłądzić. Tak czy inaczej będzie co jechać a zmęczenie gwarantowane jest nawet na trasie quarter.

Ostatnim akcentem sezonu 2021 ma być kolejne dwudniowe ściganie, tym razem w Krynicy-Zdrój. Miejscowości nikomu nie trzeba przedstawiać. Sporo gór, na których można wyznaczyć naprawdę mocny maraton. Podobnie jak w Stryszawie, tutaj również zapowiadana jest impreza dwudniowa. Różnica jest taka, że pierwszy dzień to uphill na Jaworzynę Krynicką, który nie jest specjalnie wymagający. Dzięki temu zachowamy sporo sił na niedzielną rundę, która poprowadzi nas aż pod słowacką granicę.

Trzymamy kciuki, żeby wszystkie plany udało się w tym roku zrealizować w stu procentach. Ostatnie dwa sezony Dare To Be miały mocno pod górkę, jak nie ze względu na pogodę, to na rok 2020. Do trzech razy sztuka…tym razem musi być z góry!

Zdjęcia: Dare To Be

Komentowanie jest wyłączone.