Puchar Świata XC 2021. Zapowiedź

Głód jest olbrzymi! Po dwóch latach oczekiwań w końcu rusza Puchar Świata XC, czyli najlepsza rywalizacja na tej planecie. Co prawda rok temu udało się rozegrać w Czechach jedną edycję, która na otarcie łez miała dwa wyścigi, ale to była tylko wersja demo bez punktów pucharowych. W tym roku czas na prawdziwe ściganie z Olimpijskim finałem!

Co w planie

Puchar Świata XC, to w tym roku sześć edycji. Nie mamy na mapie większych nowości. Wszystko już kiedyś było jechane a na szczególną uwagę zasługuje Leogang, czyli trasa zeszłorocznych Mistrzostw Świata. Austriacka miejscowość ma oczywiście spory potencjał i liczę na lekką modyfikację względem zeszłego roku. Co prawda trasa była widowiskowa i ciekawa, ale duży procent skomplikowania dodały też wtedy warunki jakie były na trasie. Możliwe, że gdyby nie spore błoto, to nie byłoby wtedy aż tyle emocji.

Poza tym kalendarz prezentuje się następująco:

  • Albstat (Niemcy)
  • Nove Mesto na Morave (Czechy)
  • Leogang (Austria)
  • Les Gets (Francja)
  • Lenzerheide (Szwajcaria)
  • SnowShoe (USA)

Pierwsze zawody, to góralski klasyk. Zawody w tej małej niemieckiej i mocno związanej z kolarstwem górskim miejscowości, to wielkie święto. Albstat już niemal na stałe wdarło się do kalendarza XC. Zawody zawsze wzbudzają wielkie zainteresowanie nie tylko ze względu na sam start zawodników. Zazwyczaj w Albstat odbywają się również duże prezentacje nowości na dany sezon i być może również w tym roku, któryś z producentów zaskoczy nas czymś nowym.

Skondensowane informacje na temat zbliżającego się sezonu XCO.

Na pewno brakuje trochę na mapie startów, słynnej kanadyjskiej trasy na Mont St. Anne w Kanadzie. Brakuje również ulubionej trasy Mai Włoszczowskiej, czyli włoskiego Val Di Sole. Mnie osobiście bardzo brakuje Stellenbosch, które kilka lat temu urzekło mnie świetną trasą i niesamowitym triumfem Samuela Gaze (obecnie team Alpecin-Fenix). Oczywiście nie wszystko da się upchnąć w jednym roku. Może za rok?

Faworytki

Zmiany, zmiany, zmiany…co prawda nie tak duże jak w męskiej części peletonu, ale w okresie transferowym wśród kobiet również sporo się działo.

Największa zmiana to na pewno nowy klub dla Mistrzyni Świata Pauline Ferrand Prevot. Po kilku latach z olbrzymimi sukcesami, upuściła ona ekipę Canyona i przeniosła się (jakby mogło być inaczej), do Absolute Absalon BMC. Czyli ekipy swojego partnera i rekordzisty nad rekordzistami, Juliana Absalona. Pauline na pewno będzie jedną z głównych rozdających karty w całym sezonie. Od co najmniej dwóch sezonów ustabilizowała swoją formę na bardzo wysokim poziomie i niewiele jest zawodniczek mogących rywalizować z Francuską. Chyba, że poszukamy kandydatki do rywalizacji również we Francji…

Leona Lecomte! Trudno o niej nie wspomnieć zaraz po aktualnej Mistrzyni Świata. Ta młoda Francuska może być największą gwiazdą tego sezonu i może ona również mocno namieszać na największych imprezach poza Pucharem Świata. Skąd tyle siły drzemie w tak drobnej istocie, to ja naprawdę nie wiem. Prawdziwy popis dała na najcięższych podjazdach podczas zeszłorocznego ścigania w Czechach. Strome, mocno ukorzenione podjazdy pokonała nie gorzej i nie wolniej względem niejednego z męskiej części peletonu. Bardzo dobra technika, duża moc, spokój, szybkość. Wydaje się, że ta 22-latka ma wszystko, tylko ciekawe jak sobie poradzi w tym sezonie, kiedy jest już jedna z faworytek. Takie obciążenie często sporo zmienia.

Kto jeszcze…?

Na trzecim miejscu stawiam na Sine Frei. Również młoda (24 lata) Szwajcarka, która w tym roku dołączyła do zupełnie odświeżonej ekipy Specialized. Wydaje się być godną kontynuatorką sukcesów po Anice Langvad, która definitywnie pożegnała się z rywalizacja XC. Sina świetnie radziła sobie w swojej poprzedniej drużynie Ghost, gdzie obok Anne Terpstry była najlepszą z zawodniczek. Uważam, że ma spory potencjał, nie wiem czy aż tak duży jak Leona, ale wygrana w jednej z pierwszych edycji PŚ dałaby jej niezłego kopa na resztę sezonu.

Najbardziej medialna zmiana tego sezonu należy oczywiście do Emily Batty! Co prawda nie zalicza się ona do faworytek i przypuszczam, że nawet wejście do pierwszej dziesiątki będzie dla sympatycznej Kanadyjki sporym osiągnięciem. Jednak potrafi ona (i jej pies) zrobić doby show wokół swojej osoby i co również ważne, wokół kolarstwa górskiego. Jej przejście do Canyona, to bardziej promocja niemieckiej marki na rynek kanadyjski niż inwestycja w wysoki poziom sportowy. Tak czy inaczej trzymamy kciuki również za Emily!

Mogą namieszać

Nie sposób nie wspomnieć w tym zestawieniu o Kate Courtney. Amerykanka, nie mniej medialna niż wyżej wspomniana Kanadyjka, to bardzo silna zawodniczka. Pomimo młodego wieku już z olbrzymimi sukcesami i sporym doświadczeniem związanym z presją wyścigową. Zazwyczaj lepiej prezentuje się na początku sezonu, choć ten rok ze względu na Olimpiadę może wyglądać nieco inaczej. Ma się z pewnością od kogo uczyć. Scott Sram Racing Team to gruba ekipa, złożona z samych gwiazd i jedna z nielicznych, w której nie dokonano żadnej modyfikacji.

Tutaj możecie zobaczyć co się zmieniło w życiu Kate przez ostatnie kilka miesięcy oraz jak przygotowywała się do sezonu.

Jeśli już jesteśmy przy wielkich firmach, to trzeba również wspomnieć o dziewczynach z Treka. Evie Richards i Jolanda Neff z pewnością nie będą walczyć o miejsce poniżej 10. Jolanda to oczywiście jedna z bardziej barwnych postaci kobiecego XC a na zjeździe potrafi zawstydzić niejednego mężczyznę. Pozytywna wariatka, trochę taki kobiecy Peter Sagan. Trudno ją nie lubić i trudno nie podziwiać. Evie to trochę inny kaliber. Zdecydowanie prezentuje bardziej siłowe podejście do jazdy, ale również nieźle i coraz lepiej, radzi sobie na zjazdach. Możliwe, że będzie czarnym koniem tego sezonu, tym bardziej, że przed pucharowe starty wyszły jej bardzo dobrze. Wysoko również oceniam możliwości na najbliższy sezon Jenny Rissveds, która jest jedną z moich ulubionych zawodniczek. Widać, że kocha tę dyscyplinę, ale zupełnie odcina się od marketingowo medialnej jej strony. Mówiąc wprost: nie zależy jej na kasie.

Last but not the least

Maja Włoszczowska! To ostatni sezon naszej zawodniczki i już wiadomo, że bez niej scena PŚ nie będzie dla nas już taka sama. Ciężko będzie komukolwiek nawiązać do jej wspaniałych sukcesów i nie zanosi się na to w najbliższych kilku latach…a obawiam się, że nawet dłużej. Zwłaszcza patrząc na to, jakie podejście do XC prezentuje nasz narodowy związek. To oczywiście temat rzeka, ale bez grubych zmian o Mai będziemy opowiadać naszym wnukom, którzy z niedowierzaniem będą słuchać, że jakiś Polak był w stanie wygrać zawody Pucharu Świata, Mistrzostwo Świata czy medal olimpijski. Nie stawiam Mai w gronie faworytów w Pucharze Świata, ale wierze w medal olimpijski!

PS. Po cichu liczę również na starty w regularnym sezonie Elity PŚ znanych z CX: Celin del Carmen Alvarado i Blanki Katy Vas. Ooolbrzymi potencjał!!!

Faworyci

Chyba tak do końca nie wiem od czego zacząć, ale jeśli omawiamy Puchar Świata a nie Olimpiadę, to nie zacznę na pewno od Mathieu Van der Poela, choć właśnie to zrobiłem. Nie wiem do końca jakie są jego plany związane z XC. Wiem, że jeśli pojawi się na starcie, to powalczy o wygraną…bez dwóch zdań! Na pewno ma wystartować w Tour de France i na Olimpiadzie. Zakładam więc, że nie będzie stałym bywalcem na trasach pucharowych. Nie mniej, zamiesza w tym sezonie z całą pewnością!

Z połączenia sympatii z wynikami za faworyta chciałbym(!) uważać Henriquea Avanciniego. Bardzo ambitny i mocny zawodnik, który w końcu w ubiegłym roku poczuł smak zwycięstwa. Niestety, często traci w drugiej fazie wyścigu i mam nadzieję, że mocno popracował nad wytrzymałością, która może zniwelować ten niemal stały punkt programu. Już w tym sezonie wygrał bogate w konkurencje zawody i wypada mieć nadzieję, że to będzie jego sezon. Na pewno nie jest on faworytem do wygranej w każdym wyścigu jak np. Nino Schurter, ale jest on jednym z głównych graczy na scenie XCO. W krótkich wyścigach XCC, które poprzedzają ściganie na pełnym dystansie, może być nie do objechania.

Dobrze, że nie został prawnikiem!

Pora na Szwajcarię. Tutaj jest w czym wybierać, ale uważam i przed pucharowe wyniki również to potwierdzają, stawiam na Mathiasa Fluckigera. Mistrz ścigania w błocie, zaczął sobie radzić również w mniej wymagającym terenie i teraz wydaje się być faworytem niemal każdego wyścigu a im trudniejszy tym większym staje się faworytem. Nie jest on najmłodszym zawodnikiem, ale też jest w wieku, kiedy zazwyczaj zawodnicy osiągają najlepsze rezultaty i możliwe, że w jego przypadku właśnie tak będzie.

Oczywiście N1NO

Dla Nino warto poświęcić osobny akapit. Trwa walka o poprawienie rekordu wygranych w Pucharze Świata wyśrubowana przez Abselona, ale to na pewno nie jest najważniejszy cel Schurtera. Nino zawsze jak pojawia się na starcie, jest automatycznie uważany za kandydata do zwycięstwa i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Oczywiście błotnisty teren nie jest jego ulubionym i na takich trasach zawsze radzi sobie nieco gorzej. Wszystkie trasy PŚ zna już jak własną kieszeń i w połączeniu z jego świetną techniką i olbrzymią mocą daje to mieszankę trudną do pokonania.

Zmiany to nowe nadzieje

Wypada w top 4 wspomnieć o aktualnym Mistrzu Świata. Jordan Sarrou przed sezonem porzucił jazdę dla BMC w zamian za możliwość ścigania się na Specu. Jest on jednocześnie największą gwiazdą odświeżonej ekipy Specialized, w której oczywiście pozostała trójka również anonimowa nie jest. Zapowiada się, że po chudych latach, w końcu Spec włączy się do walki o wysokie lokaty. Oczywiście nie można zapomnieć, że już w ubiegłym, krótkim sezonie, udało się wygrać zawody za sprawą Simona Andreassena, kolejną wschodzącą gwiazdę sceny XC.

Jak Mistrz Świata przechodzi do nowego teamu, to musi być show!

Jeśli już jesteśmy przy Duńczyku, to on również był bohaterem przedsezonowych zmian. Przesiadł się na Cannondale i zastąpił w ich fabrycznym teamie Maxime Marotte. To może być inwestycja Cannondale na długie lata. Duńczyk imponuje spokojem na rowerze i wszystko wydaje się, że przychodzi mu bez aż tak wielkiej spiny jak innym. W tym sezonie powinien również powalczyć o wysokie lokaty. Ma na to papiery.

Tom Pidcock i inni

Do grona faworytów należy włączyć Milana Vadera, Larsa Forstera, Ondreja Cinka oraz Thomasa Pidcocka. Brytyjczyk to aktualny Mistrz Świata U23 oraz Mistrz Świata w E-XCO. W tym sezonie świetnie spisywał się w największych wyścigach przełajowych. Później dodał do tego grube wyniki na szosie, gdzie udało mu się nawet na finiszu pokonać Wouta Van Aerta! Pidcock to bardzo mocny zawodnik, ale przede wszystkim niesamowicie szybki i dobry technicznie na zjazdach. Wydaje się, że nie boi się jazdy w żadnych warunkach a jego popisy driftowania na szosie, to prawdziwy popis panowania nad rowerem. Jeśli nie w tym sezonie, to niebawem może to być już zawodnik trudny do pokonania.

Przygotowania Pidcocka do ostrego startu.

Komentowanie jest wyłączone.