Dare To Be Wierzchosławice. Relacja

Chyba każdy z nas liczył że sezon 2021 rozpocznie się już normalnie, niezakłócony przez pandemię. Tak niestety nie było, ale całe szczęście 13. czerwca w Wierzchosławicach, tuż obok Tarnowa ruszył pierwszy maraton z cyklu Dare To Be. Wygląda na to, że wracamy do wyścigowej normalności.

Jadę

Dla mnie ten rok rozpoczął się mocno treningowo, jednak bez ustalenia jakiegokolwiek kalendarza startowego. Pierwszym poważnym sprawdzianem były Akademickie Mistrzostwa Polski, po których nie miałem żadnych sprecyzowanych planów i celów na ten sezon. Kiedy środowisko obiegła informacja o wycofaniu się Cyklokarpat w tym sezonie, stwierdziłem że czas przetestować innego lokalnego „giganta” w tej dziedzinie. Nie zastanawiając się długo, zapisałem się na maraton w Wierzchosławicach. Wybrałem najkrótszy dystans ze względu ograniczonego czasu. Trochę obawiałem się że będę miał niedosyt, bo na papierze trasa wyglądała na łatwą i szybką. 29 km i raptem 62 m przewyższeń nie brzmi imponująco. Jestem zwolennikiem konkretnego górskiego ścigania, jednak doświadczenie z przeszłości mówiło mi że nie będę się nudził. I tak właśnie było!

Jest Tempo!

Ogólne odczucia rewelacja. Zaginanie tempa od początku do końca i żeby nie skłamać przez godzinę jazdy zdążyłem 2 razy sięgnąć po bidon i raz po żel (nie wiem jak mi się to udało). Na zmianę szutrowe drogi poprzeplatane leśnymi singlami. Bardzo kręto i dynamiczne dohamowania i przyspieszenia. Jedyne czego bardzo żałuję to finiszu. Tak jak spodziewałem się, dojechaliśmy do finiszu w około 10 osobowej grupce ze średnią 33 km/h i właśnie tam brakło mi trochę sprytu by wygrać open. Ostatecznie zajmuję 1 m. w kategorii i 3 open. Tu należy pochwalić pomiar czasu, który zapisał mi czwarty wynik, jednak bo podejściu i zasugerowaniu błędu, nastąpiła szybka korekta na podstawie zapisu z fotokomórki.

Jeszcze tu wrócę

Bardzo podobała mi się też lokalizacja. Świetna, bardzo ładnie zagospodarowana miejscówka w lesie (szkoda tylko tych komarów). Szczerze mówiąc nastawiałem się bardziej na dużą imprezę, a wyścig okazał się bardzo rodzinny. Lubię taki klimat. Osobiście sugerowałbym na tak szybkie trasy start dystansów w kilkuminutowych odstępach. W obecnej formie było nerwowo, a niektórzy skończyli wyścig przedwcześnie w rowach. To samo dotyczy rozjazdu, gdzie mega z lewej strony jechało na wprost, a mini które chciało skręcić w prawo, będąc po lewej stronie peletonu miało z tym ogromny problem.

Niemniej duży plus dla organizatora, żeby w takiej lokalizacji stworzyć tak ciekawą imprezę. Jest to również kolejna nauczka by nie oceniać trasy po profilu. Bardzo się cieszę, że Dare To Be zapewni nam w tym sezonie dużo dobrego ścigania. Mam nadzieję, że następne edycje zaatakujemy już całym składem.

Zdjęcia: Dare To Be

Komentowanie jest wyłączone.