Amerykańska część Pucharu Świata CX

Jeśli jest coś co choć trochę jest w stanie zrekompensować mniejsza aktywność na rowerze spowodowaną zimowo-jesienną aurą, to z pewnością jest to CX. Wygląda na to, że wracamy do takiej formy zawodów jaką pamiętamy z najlepszych lat. Obecny sezon, to 16 edycji samego Pucharu Świata, a poza najważniejszą rywalizacją pucharową jest przecież jeszcze cała masa innych, wysoko klasyfikowanych zawodów. Będzie w czym wybierać i coraz trudniej to wszystko oglądnąć.

Amerykańskie trio

Za sobą mamy już trzy edycję Pucharu Świata. Wszystkie były rozegrane w Stanach Zjednoczonych, a już w najbliższy weekend kolejna edycja. Tym razem wracamy do Europy, i to na dobre. Trzy edycje najwyżej klasyfikowanej imprezy dają nam już pewien pogląd na to kto jest mocny, a kto może jeszcze być. Sporo się działo we wszystkich tych edycjach i nawet doczekaliśmy się prawdziwie belgijskiej pogody. Nie mamy zamiaru szczegółowo opisywać wam rywalizacji z poszczególnych trzech imprez. Postaramy się w tym artkule skupić głównie na tym, kto mocno wszedł w sezon, kto pozytywnie lub negatywnie zaskoczył oraz kto może jeszcze zaskoczyć dobrą formą.

Najciekawszą rywalizację oglądaliśmy w drugiej rundzie Pucharu, czyli w Fayetteville. Duża w tym zasługa oczywiście pogody, ale i trasa również do nudnych nie należała. Pierwsza amerykańska runda to przede wszystkim duża reklama dla Treka i zapewne spora presja na sukces wszystkich zawodników związanych z tą marką. Zawody odbywały się w Waterloo, czyli mieście mocno związanym z amerykańskim gigantem. Iowa City gościło trzecią rundę Pucharu Świata a rywalizacja pucharowa była poprzedzona jeszcze innymi niżej klasyfikowanymi zawodami. Przez trzy dni w mieście, kolarsko działo się naprawdę dużo a żeby się nie nudziło, trasa codziennie przybierała inna formę.

Kobiety

W Ameryce miały się pojawić dwie największe gwiazdy Treka, znane z kobiecego XC: Evie Richards oraz Jolanda Neff. Ostatecznie tylko Szwajcarka stanęła do rywalizacji. Brytyjka nieobecność wytłumaczyła choroba oraz mocnym przeciążeniem końcówką bardzo udanego dla niej sezonu. Z większych nieobecności należy też wspomnieć o Celine Del Carmen Alvarado, czyli jednej z najlepszych zawodniczek w światowym CX. W zamian mogliśmy oglądać nie mniej mocną i zdecydowanie bardziej utytułowaną Marianne Vos. Dla Holenderki była to też forma rewanżu za nie wygranie kobiecej edycji Paryż-Roubaix.

Rewanż się udał, pomimo wielkiego zmęczenia całym szosowym sezonem oraz słynnym brukowym klasykiem. Mariane wygrała pierwszą oraz trzecią edycję Pucharu Świata, prezentując znakomitą formę. Jedynie błotne warunki panujące w Fayetteville zatrzymały Holenderkę, która musiała uznać wyższość kilku innych rywalek.

Również ze świetnej strony pokazała się aktualna Mistrzyni Świata: Lucinda Brand. Wciąż jeździ w swoim, mocnym stylu. Sprawia wrażenie, że tempo oraz ucieczki rywalek nie za bardzo ją obchodzą. Jedzie na maksimum swoich aktualnych możliwości a to obecnie równoważne jest z mocną jazdą, na poziomie nieosiągalnym przez niektóre przeciwniczki. Widać, że Lucinda ma jeszcze spory zapas i potencjał, który zapewne eksploduje w najważniejszym okresie sezonu. W Stanach udało jej się wygrać błotną rywalizację w Fayetteville, gdzie pokazała dużą moc oraz świetną technikę. W Waterloo walczyła do końca o wygraną z Marianne Vos, ostatecznie kończąc rywalizacje z dwusekundową stratą. Najgorszy występ to Iowa i 4 miejsce, głównie ze względu na stromy podjazd, na który wyraźnie nie miała pomysłu.

Rozkręca się Denise Betsema. Wciąż jej jazda jest niepozorna, ale skuteczna! Jestem zdania, że prezentuje się znacznie lepiej niż na początku ubiegłego sezonu a patrząc na to co udało jej się ugrać w roku ubiegłym, ten może być dla niej bardzo dobry. W Ameryce najlepszy jej wynik to 2 miejsce, zarówno w błotnym Fayetteville oraz szybkim i suchym Iowa City

Niespodzianki

Największym pozytywnym zaskoczeniem jest świetna forma Blanki Katy Vas. W ubiegłym roku wygrała już kilka mniej prestiżowych zawodów, i to ją zapewne napędziło do ciężkiej pracy w okresie przygotowawczym. Do tej pory była w stanie rywalizować z najlepszymi tylko na pierwszych okrążeniach. Teraz, jest już na wyższym poziomie i największą niespodzianką byłby brak dużego triumfu w obecnym sezonie. Jej wynik z Iowa City jest najlepszym wynikiem tak młodej zawodniczki od czasu pojawienia się fenomenu…Maranny Vos!

Więcej oczekiwałem od formy Jolandy Neff. Rozbudziła apetyty pierwszym, świetnym występem w Waterloo. Tam zajęła 4 miejsce, tracąc zaledwie 19 sekund do zwyciężczyni. W kolejnych zawodach było już jednak tylko gorzej, a charakterystyka trasy moim zdaniem bardziej odpowiadała Szwajcarce właśnie w 2 i 3 rundzie Pucharu Świata.

Z dobrej strony pokazały się również: Clara Honsinger, głównie za zajęcie trzeciego miejsca w Fayetteville. Reszta jej występów nie przyniosła już tak spektakularnych wyników. Młoda Puck Pieterse jeździ coraz lepiej i dysponuje coraz większą mocą. Jako jedna z nielicznych jest również w stanie przeskakiwać poprzeczne przeszkody. Jakość wykonania nie odbiega od tego co prezentują najlepsi mężczyźni, a Holenderka ma zaledwie 19 lat. Te dwie zawodniczki również powinny być widoczne w tym sezonie na scenie światowego CX.

Skrót najciekawszych zawodów. Resztę oczywiście znajdziecie na kanale UCI.

Mężczyźni

Wśród mężczyzn można powiedzieć bez większych zmian. Obecnie najmocniejsi w stawce są: Eli Iserbyt oraz Quinten Hermans. To oni nadają tempo rywalizacji, a z wymienionej dwójki aktualnie najwięcej powodów do zadowolenie ma Iserbyt. Wygrał już dwie edycję Pucharu Świata i zrobił to w dobrym stylu. Hermans również dysponuje niemniejszą mocą, ale pod presją popełnia błędy, które już na początku sezonu kosztowały go sporo. Na pewno wniósł on sporo kolorytu w rywalizację, która zazwyczaj rozgrywała się tylko między dwoma teami: Pauwels Sausen-Bingoal oraz Baloise Trek Lions.

Odrobinę gorszą formę w stosunku do wymienionej dwójki prezentują: Michael Venthourenhout, Lars Van der Har oraz Toon Aerts. Najbardziej z tej trójki zaskakuje Lars, który przypomina siebie z najlepszych lat. W końcu też zaczyna pracować bardziej na własny sukces, a nie ogranicza się tylko do pomocy dla Toona Aertsa, który jak zwykle jest w dość niepewnej formie. Co prawda Aerts wygrał już w tym sezonie wysoko klasyfikowane zawody Superprestige. Tam rywalizacja rozgrywała się na najwyższym poziomie w prawdziwie przełajowych warunkach. Od lat wydaje mi się, że na Aertsa najlepiej działa obecność Mathieu Van der Poela. Wtedy jego forma jest najwyższa.

Młodzi

Wszyscy znawcy przełajów coraz częściej patrzą w kierunku młodych i tych najbardziej utalentowanych: Rayan Kamp oraz Pim Ronhaar. Wydaje się jednak, że to jeszcze nie będzie ich sezon. Są widoczni na starcie zawodów, niejednokrotnie jadąc nawet z pierwszej linii. Szybko jednak tracą dystans do najlepszych i nie sądzę, że w tym sezonie będą w stanie nadrobić różnicę dzielącą ich do najlepszych tego sportu.

Bardzo dobrze sezon rozpoczął Thibau Nys. Najpierw wywalczył szosowy tytuł Mistrza Europy U23, później dobrze sobie radził na przełajowych arenach. Pierwszy występ w Pucharze Świata nie skończył się dla niego najlepiej. Dobrą i ambitną jazdę zastopował wypadek oraz złamanie obojczyka. W tym samym miejscu trasy wywrotkę zaliczyło również wielu innych zawodników, których wyraźnie zaskoczyły dynamicznie zmieniające się warunki na trasie. Swoją drogą, zawody w Waterloo mężczyzn były jednymi z lepszych, właśnie ze względu na zmianę pogody w trakcie rywalizacji.

Wszyscy oczywiście czekają (no może poza tymi, którzy obecnie wygrywają) na powrót wielkiej trójki: Mathieu Van der Poel, Vout Van Aert oraz Tom Pidcock. Ich pojawienie się na trasach CX wprowadzi zapewne niemałe przetasowania na podium. Przypuszczam, że ich powrót na błotne trasy jest realny dopiero w Grudniu. Za to już w najbliższy weekend klasyk! Belgijskie Zonhoven ze słynna piaskownicą.

Komentowanie jest wyłączone.