MtbCrossMaraton Daleszyce. Relacja

Oficjalnie wystartowaliśmy sezon 2022 z świętokrzyskim MtbCrossMaraton. Daleszyce ugościły nas perfekcyjną do ścigania pogodą, co z perspektywy deszczowego tego samego dnia Krakowa, wydaje się największą wygraną tego weekendu. A trasa…? No po prostu bajka!

Mistrzostwa w utrzymywaniu równowagi

Osobiście jest to dla mnie powrót do Daleszyc po sześciu latach. Nigdy nie wykręciłem tutaj dobrego wyniku, ale tym razem liczyłem na coś więcej niż pierwsza dwudziestka. Argument był prosty. Trasa względem tego co znałem sprzed tych kilku lat mocno się zmieniła. Zmiany poszły w stronę większego pionu a takie profile dużo lepiej mi wychodzą.

Na początek ruszyliśmy za długim jak na standardy MtbCrossMaraton asfaltem, ale w grupie to szybko minęło i przed pierwszym skrętem w teren wola walki wyraźnie wzrosła. Jak zwykle pierwsze kilometry są nerwowe i każdy stara się wywalczyć jak najlepszą dla siebie pozycję. Wyprzedzanie nie należało do łatwych, ponieważ teren był poprzecinany koleinami, po których nikt nie chciał ryzykować jazdy.

Pierwsze zjazdy również proste nie były. Bardzo łatwo było spaść z jedynej z możliwych ścieżek do jazdy a to zazwyczaj kończyło się sporymi jak na początek wyścigu stratami czasu. Nie jeden z zawodników z czołówki takie straty poniósł, a gonienie stawki na szerokich szutrach łączących kolejne sekcje leśne, kosztowało sporo energii.

Wszystkie świętokrzyskie kamienie

Bezapelacyjnie przez wszystkich z którymi rozmawiałem na mecie, najlepsze odcinki to te, poprowadzone kamienistymi grzbietami gór. Województwo świętokrzyskie zawsze mi się kojarzyło z piaszczystym terenem, lasami i korzeniami. Daleszyce, wygląda na to, że posiadają wszystkie kamienie z całego województwa. Prawdopodobnie takie odcinki były również na trasie sześć lat temu, ale kto by to pamiętał.

Na wspomniane grzbiety gór prowadziły zazwyczaj kamieniste podjazdy a w dół również było ciekawie. Zwłaszcza jeden z tych zjazdów zostanie przez wielu zapamiętanych do kolejnej edycji. Odpowiednia stromizna, sporo kamieni, takie trochę małopolskie klimaty.

Kropla drąży skałę

W daleszycką trasę udało się włączyć również odcinki wybudowane przez lokalnych pasjonatów MTB. Kilka świetnych band, skocznie a wszystko kończyło się w najgorszym punkcie całej trasy. Właśnie część trasy następująca po wspomnianych singlach, trochę odstawała od standardów do jakich przyzwyczaił mnie MtbCrossMaraton. Zazwyczaj odcinki, które były wytyczone dziko przez las, były również odpowiednio przygotowane, wygrabione i nikt nie miał problemu ze znalezieniem, gdzie ścieżka jazdy faktycznie jest. Liczę na to, że w kolejnych edycjach wrócimy właśnie do takiego modelu tworzenia tras.

Trasa w Daleszycach jak na początek sezonu była dla mnie wyzwaniem. O ile nogi dawały spokojnie radę, o tyle ręce i plecy nie są jeszcze przyzwyczajone do takiej pralki. Ostatnie sekcje kamieniste oraz dojazd do centrum Daleszyc okupiony był już sporym bólem. Najlepszym lekarstwem na takie dolegliwości jest satysfakcja z dobrego wyniku, więc tym razem ból szybko ustąpił.

W Daleszycach zjawiła się spora część naszej Hordy. Najbardziej hardy – Jacek, postawił na dystans Master i ukończył go na dziewiętnastym miejscu.

Reszta postawiła na średni dystans – Fun i odpowiednio: Krzysiek Ambrozik 23, Andrzej Kruszec po sobotniej szosie, ale wciąż w gazie 5, no i Ja – Michał Woźniczka 3. Bardzo dobre wyniki, ale i tak największą radość stanowi powrót do ścigania MTB, na świetnej trasie i w idealnych warunkach. Właśnie tak najbardziej lubimy spędzać weekendy.

Pełne wyniki zawodów: https://www.mtbcross.pl/wynikiZawodow

Zdjęcia: MtbCrossMaraton

Komentowanie jest wyłączone.