Myślenice Uklejna MTB

Letnie miesiące zazwyczaj obfitują w prawdziwie górskie wyścigi z racji rozwiniętego sezonu i nie inaczej było tym razem. W niedzielę 18 czerwca stanąłem na starcie debiutującej imprezy Myślenice Uklejna MTB. Wyścig rozegrany został na dwóch pętlach 15 km i 650 m przewyższeń na rundę. Szczerze mówiąc to chyba mój pierwszy start w życiu w takiej formule. Ni to maraton ni to XC. Jednak ładna pogoda i fakt, że Myślenice obfitują w ciekawe tereny rowerowe przekonały mnie do wzięcia udziału.

Byle do burzy

Na starcie bardzo mało osób, co czyniło ten wyścig mocno kameralnym. Po starcie honorowym ruszamy na właściwą rundę. Co ciekawe podjazd był puszczony „wokół” szutrowej skokówki. Co chwila przecinaliśmy ją bocznymi, bardziej leśnymi i stromymi ścieżkami. Czy to fajniej? Zdecydowanie trudniej. Dla mnie tego dnia nie było to wskazane, ponieważ jechało mi się bardzo źle.

Odmienienie przyszło wraz z burzą, która złapała nas na trasie. Lekkie orzeźwienie pozwoliło złapać mi drugi oddech. Po wydrapaniu się na szczyt poczułem zdwojoną chęć do jazdy. Ta część trasy była wręcz idealna! To był pierwszy od wielu lat wyścig tak bardzo stworzony pod rower z pełnym zawieszeniem. Zjazd do mety na pewno zapamiętam na długo.

Łatwo nie było

Nie ukrywam w trakcie pierwszej pętli myślałem nawet o DNFie. Jednak perspektywa wyjechania na szczyt i ponowne pokonanie tych zjazdów zadziałało lepiej niż żel z podwójną kofeiną. Patrząc na czas drugiej pętli mocno go poprawiłem względem pierwszej. Głównym założeniem było pojechanie zjazdów które na mnie czekają najszybciej jak potrafię (zresztą podjazdów tak samo, patrząc na segmenty ze Stravy). Udało się dogonić jeszcze dwóch zawodników i w momencie gdy zaczynałem ostatni zjazd do mety usłyszałem uderzenie karbonowej obręczy o kamień. Okazało się że rozciąłem oponę i zostało już niewiele powietrza. Musiałem się trochę uspokoić, żeby całkiem nie zniszczyć obręczy. Nie przeszkodziło to zdobyć mi pierwszego w życiu zjazdowego pucharku na Stravie w trakcie wyścigu (jestem dumny, bo nigdy nie umiałem szybko zjeżdżać, a tu można powiedzieć że wyszło mi to nie najgorzej).

Czekamy na więcej

Ten teren jest świetny do jazdy na rowerze. Obfituje w techniczne trasy, a ta relacja powstała właśnie dlatego by podziękować organizatorowi i zmotywować do pracy. Oby za rok, wybrał tych smaczków jeszcze więcej, a na starcie stanęło co najmniej 3 razy tyle osób. Na pochwałę zasługuje również obstawa trasy, dużo ratowników w newralgicznych miejscach. Oznakowanie lekko do poprawy, ale ogólna opinia jak na debiut bardzo na plus, nawet słoneczko dopisało na koniec.

Słowem zakończenia opisu tej świetnej imprezy wspomnę tylko o dekoracji. Nie jestem w stanie zrozumieć podejścia organizatora do tak długiego czekania. Od finiszu pierwszych zawodników do dekoracji minęło 2,5 godziny. Piszę to jako lekki apel by pomyśleć, że każdy jest mocno zmęczony i chce jak najszybciej wrócić do domu, odpocząć w fotelu z izotonikiem w ręku i oglądnąć np. wyścig Pucharu Świata, który akurat był transmitowany 😉

Zdjęcia: Uklejna Myślenice

Komentowanie jest wyłączone.