Puchar Świata. Leogang

Jesteśmy świeżo po trzeciej rundzie Pucharu Świata w austriackim Leogang. Tym razem mieliśmy całą masę niespodziewanych wyników, zwłaszcza w męskim wydaniu. Powody do zadowolenia mają z pewnością gospodarze, ponieważ dość mocno zaatakowali najwyższe lokaty i to z dobrym rezultatem.

Taktyka PFP

Dobre rozłożenie sił na trasie pełnej sztywnych podjazdów to podstawa, zwłaszcza że wysoka temperatura dla większości nie jest sprzymierzeńcem. Zdawała sobie z tego sprawę Pauline Ferrand Prevot. Od startu jechała bardzo zachowawczo, blisko dwudziestego miejsca, ale za plecami Mony Miterwallner, która słynie z maratonowego podejścia do wyścigu. Mijały kolejne rundy, na których Mona zyskiwała kolejne pozycję, a PFP wciąż utrzymywała koło młodej Austriaczki. Trasa w Leogang po raz kolejny pokazała, że Pauline jeszcze trochę brakuje wytrzymałości, która pozwoliłaby jej na wygrywanie wyścigów. Na pewno utrzymywanie tempa dyktowanego przez Monę w drugiej fazie wyścigu, kosztowało ją zbyt wiele sił, żeby utrzymać wysoką lokatę w stawce bardzo mocnych zawodniczek. Wykonanie, to zawsze najtrudniejsza część dobrego planu.

Wszędzie dobrze, ale w domu…

Po weekendzie w Leogang, Austriacy mają powody do dumy. Mocno namieszali, w zabetonowanej przez Francuzów i Szwajcarów, czołówce najlepszych zawodników. Niestety, gospodarze nie mają wybitnie mocnego przedstawiciela w męskim XC, ale w żeńskim już talentów im nie brakuje. Zaczęło się od bardzo dobrych wyników w piątkowym XCC. Tam największą niespodzianką, był bardzo dobry wynik Mony Mitterwallner, która akurat tej formy ścigania chyba nigdy nie polubi. Na swojej ziemi i przy wybitnie górskiej charakterystyce trasy wyścigu krótkiego, udało się młodej Austriaczce zająć miejsce gwarantujące start z pierwszej linii w wyścigu głównym.

Później przyszła pora na sobotę i ściganie grawitacyjne. Tam gospodarze dali prawdziwy popis wygrywając obydwa wyścigi. Zarówno mężczyźni jak i kobiety, przy olbrzymim aplauzie kibiców, pokonali najszybciej trasę zjazdową w Leogang.

No i czas na niedzielę. Wszyscy lokalni kibice, mocno liczyli na dobry występ Mony, która jak zwykle zaczęła w swoim stylu – spokojnie. Każde z pięciu zaplanowanych okrążeni sprawiało, że mijała kolejne rywalki, które znacznie gorzej rozłożyły siły na kondycyjnej trasie. Ostatecznie wyprzedziła wszystkie rywalki, z wyjątkiem Puck Pieterse, która tego dnia była poza konkurencją. Za jej plecami, niewiele starsza Laura Stigger – Austria!

Następny Puchar Świata odbędzie się w włoskim Val Di Sole. Nie zdziwię się, jeśli tam również gospodarze będą mocno mieszać w czołówce wyścigu. Najbliżej dobrego wyniku jest Martina Bertra, która od początku sezonu prezentuje dobry poziom. Z męskiej części peletonu stawiałbym na któregoś z braci Braidot.

Puck, jednak mocna

Wystarczył jeden wyścig w Lenzerheide, żeby wszyscy trochę zapomnieli o Puck Pieterse i skierowali swoje sympatię w stronę Loany Lecomte. Puck do wyścigu w Leogang, przystępowała jako liderka Pucharu Świata. Po wyścigu, chyba już nikt nie ma wątpliwości, że koszulka na jej barkach nie jest dziełem przypadku czy szczęścia.

Osobiście również nie stawiałem na Puck, ale bardziej ze względu na panujące warunki. Zakładałem, że lepiej odnajduje się w chłodnym klimacie, takim rodem z wyścigów przełajowych. Młoda Holenderka pokazała jednak olbrzymią moc, wytrzymałość i świetną technikę, z której słynie. Ważne również, że pomimo coraz lepszej jazdy rywalek za jej plecami, potrafiła utrzymać nad nimi wciąż podobną przewagę. Nie przeszarżowała ze swoimi siłami i bardzo dobrze zniosła panujące w Leogang warunki.

Jeszcze na starcie zawodów, wydawało się, że dobrą lokatę może tutaj również wywalczyć największa zimowa rywalka Puck, czyli Fem Van Empel. Dobrze zaczęła, a to że jest mocna nie jest specjalną niespodzianką. Do obecnej dyspozycji Pieterse, wciąż jednak sporo jej brakuje lub ma zupełnie odmienne podejście do letniego ścigania XC.

Fluckiger to przegrał

Fluckiger ostatnio sporo cierpi. Od początku sezonu nie potrafi nawiązać do formy z zeszłego roku, a konkretnie tej części, w której jeszcze startował. W Leogang było blisko, ale nie w wyścigu krótkim. Tam również czekało go sporo cierpienia i ostatecznie bardzo odległa dwudziesta czwarta pozycja na mecie. To oznaczało tłok na starcie w wyścigu głównym i niemal pewne straty na początku ścigania.

Fluckiger wszedł ostrożnie w tempo wyścigowe. Pierwsze kilometry jechał dość asekuracyjnie, ale jak już odpalił, to widać było różnicę. Zdecydowanie był najlepszym zawodnikiem na austriackiej trasie, a że lubi tę edycję Pucharu Świata przemawiają statystyki. Wygrywał tam w roku 2022 i 2021 i to w obydwu konkurencjach. Przed wygraną zatrzymał Fluckigera defekt tylnego koła, na czym stracił blisko minutę. Stratę w dużej mierze udało się odrobić, ale dogonić tak mocną stawkę nie jest łatwym zadaniem. Ostatecznie Fluckiger ukończył zawody na ostatnim miejscu szerokiego podium (5), ale z dyspozycji na pewno jest zadowolony.

Dużo niespodzianek

W wyścigu głównym mężczyzn, mieliśmy niemal same niespodzianki. Zarówno te na plus, jak i mniej miłe dla zainteresowanych. Największa na plus, to wygrana Larsa Forstera, którego już dawno spisałem na straty, pomimo tego, że ma talent i jeździć potrafi. Jego najlepsze chwile w Pucharze Świata zawsze przypadały na końcówkę sezonu, czym wzbudzał nadzieję na przyszły sezon. Później nigdy nic z tego nie wychodziło lub kończyło się kontuzją. Tym razem wygrał nieostatni wyścig sezonu i nawet nie wiem co o tym myśleć. Ewidentnie od początku sezonu jazda w nowym teamie mu służy i oby tak dalej.

Ze świetnej strony w Leogang zaprezentował się też lubiący długie podjazdy Ondrej Cink, o którym już pomału zapominałem w kontekście dobrych wyników. Mocno nawiązał do swoich najlepszych sezonów, w których nie raz był bardzo blisko wygranej w Pucharze Świata. Mam nadzieję, że dobry wynik w Austrii zmobilizuje go na dalszą część sezonu.

Bardzo dobry weekend zaliczył również mistrz Belgii Jens Schuermans. Dawno nie było przedstawiciela Gianta tak wysoko. Piątkowe zmagania XCC zakończył na czwartm miejscu a niedzielny wyścig główny na dziewiątym.

Schurter w tlenie

Jedną z największych niespodzianek zawodów w Leogang, była pozycja na mecie wyścigu XCO Nino Schurtera. Zwycięzca poprzedniej rundy Pucharu Świata przez wielu stawiany był w roli faworytów, ale wygląda na to, że tę edycję potraktował ulgowo. Osobiście nie pamiętam, żeby Nino kończył zawody poza pierwszą dziesiątką, a w Leogang był dwudziesty pierwszy! Powodów do świętowania w ostatnich dniach miał jednak bardzo dużo i taka dyspozycja jest jak najbardziej do usprawiedliwienia. Zakładam, że kolejna edycja Pucharu Świata znowu będzie mocna w wykonaniu wielkiego Nino.

Wawak i Łukasik – brawo!

Z bardzo dobrej strony w Leogang zaprezentował się Bartek Wawak oraz Krzysiek Łukasik. Wawak był bardzo widoczny, ponieważ przez większą część wyścigu jechał w towarzystwie Schurtera. Dwudzieste trzecie miejsce na tak trudnej i kondycyjnej trasie to bardzo dobry wynik. Podobnie wygląda sytuacja z Krzyśkiem Łukasikiem, który dodatkowo musiał się zmagać od startu z dużo większym tłokiem i systematycznie przebijać w stawce zawodników. Ostatecznie ukończył zawody na trzydziestym miejscu a oboje z Polaków za swoimi plecami zostawili wiele mocnych nazwisk. Dobra robota!

Wyniki: https://mtbdata.com/comp/uci-mtb-world-cup-xcoxccdhiedredr-e-15-jun-18-jun-2023/results

Komentowanie jest wyłączone.