Buty zimowe czy osłonki?

Jeśli chcemy jeździć zimą na rowerze i to nie tylko przy ujemnych temperaturach, a już takich w okolicach pięciu stopni, to potrzebujemy odpowiednich butów. Stopy i dłonie, to części naszego ciała, które są wyjątkowo mocno narażona na odmrożenia. Są też dwoma z trzech punktów styku kolarza z rowerem. To dość istotne.

Cena czyni cuda

Ten wpis nigdy miał nie powstać, ponieważ nie lubię mówić, pisać, o czymś co nie sprawia mi tak na prawdę radości. Buty zimowe i sama jazda zimą, często daleka jest właśnie od pełni szczęścia i to głównie przez proces ubierania. Wpis powstał tylko dlatego, że są to nowe buty KLC. Poprzednie też od KLC, po dobrych 5 latach wylądowały w koszu.

Chciałem inne buty. Rozważałem nawet Shimano na karbonowej podeszwie, za jakieś 700 zł. Byłem w stanie dać tyle kasy, tylko po to, żeby choć trochę umilić sobie zimową jazdę, która często wygląda jak walka o życie. Nowe MTB KLC CB-M07 kosztowały 220 zł!!!! Wcześniejsze się totalnie rozpadły, a pamiętam, że wtedy kosztowały 400 zł. Taka jest ogólnie ich średnia cena, ale jak widać, da się ustrzelić dobrą promocję, zwłaszcza w lecie.

Osłonki nie wystarczą

Stosując osłonki, bardzo szybko się przekonamy, że letnie buty rowerowe są słabo izolowane od strony podeszwy. Tam tak naprawdę zaczyna się źródło bólu. Powód jest jeszcze jeden. Jeśli ktoś, tak jak ja, nawet zimą lubi skoczyć w teren i w tymże terenie będzie zmuszony zejść z roweru, to osłonki zaraz się wywiną. W najlepszym przypadku tylko wpakujecie pod ich przednią część tonę błota, która sprawi problemy z ponownym wpięciem w pedały.

Naprawa wywiniętych osłonek w warunkach śniegowo-błotnych, w rękawiczkach lub co gorsza bez nich, to ostatnia prosta przed zakupem butów rowerowych. No i jeszcze jeden powód. Buty myje na myjce ciśnieniowej, razem z rowerem. Są oczywiście nieprzemakalne i doprowadzenie ich do czystego stanu, to 15 sekund roboty.

Nowa, lepsza wersja KLC

Co do uszkodzeń poprzedników. Najpierw rozpadł się zamek i zamknięcie ich nawet do polowy, kosztowało mnie więcej energii niż całe wyjście na rower. Często było tak, że już po tej czynności byłem totalnie przegrzany, no bo buty ubieramy zazwyczaj na koniec. Przetarły się też mocowania wiązania, przez co nie mogołem ich odpowiednio ścisnąć.

Generalnie buty od nowości nigdy nie były zapięte na do samego końca. Noga mi się w nich nie mieściła i zdecydowanie był to błąd projektanta, ponieważ nie sądzę, że mam wyjątkowo niestandardową, kolarską nogę.

Nowe KLC okazuje się, że pomimo tego, że wyglądają identycznie, to są też lepiej dopracowane. Najważniejsze…mogę je zapiąć! I to nawet w najgrubszych spodniach jakiem mam na zimę. Czuć, że warstwa zewnętrzna zrobiona jest z zupełnie innego materiału. Jest on cieńszy i bardziej elastyczny, a wciąż dobrze izoluje od zimna. Zamek zyskał przedłużkę i łatwiej go chwycić, nawet mając już ubrane rękawiczki. Jedynie system zaciskania wiązań wydaje się być gorszej jakości niż ten poprzedni, ale to już przeboleje.

Zapięte buty oczywiście są bardzo ciepłe i w temp od 3-7 stopni, można spokojnie ubrać letnie skarpety. Poniżej 3, już warto jakieś zimowe. Osobiście staram się nie wychodzić na rower poniżej 2 stopni na minusie. To już robi się niebezpieczna gra, no chyba że na godzinkę do lasu. Oczywiście w butach zimowych ciężko mówić o jakiś parametrach w stylu przekazywanie mocy itp. I tak te nowe KLC, są lżejsze od poprzedników, ale jazdę w nich trzeba bardziej traktować jako dobry trening, a efekty będą jak znowu założymy letnie, lekkie i bardziej sztywne.

Film i zdjęcia: http://www.peesmovie.pl

Komentowanie jest wyłączone.