Światowe CX – Świat po Kerstperiode

Kerstperiode zaczęło się 22 grudnia w Mol, a szaleńczą ilość wyścigów zakończył dopiero pierwszy tydzień nowego roku i zawody w piaskownicy Zonhoven. Dużo dobrego ścigania i olbrzymia ilość startów, to jak co roku gratka dla lokalnych kibiców i również tych, którzy mają więcej czasu na śledzenie kolejnych relacji z zawodów.

Zabawa w kotka i myszkę

Król jest jeden. Nazywa się Mathieu Van der Poel i obecnie nie ma osoby na tej planecie, która w warunkach przełajowych dałaby mu radę. Nie ma też osoby, która nawiązałaby z nim walkę na dłużej niż jedno okrążenie. Warunki pogodowe i konfiguracja trasy nie mają znaczenia. Obecna forma Mathieu to z całą pewnością najlepsza dyspozycja w jakiej kiedykolwiek był. Praktycznie na jednym okrążeniu generuje kilkudziesięciosekundową przewagę, która w zupełności wystarcza do wygrania każdego wyścigu. Taka forma oczywiście zabiła jakąkolwiek rywalizację o wygraną w najlepszym przełajowym okresie. Dominacji nie wytrzymali nawet niektórzy belgijscy kibice, a za swoje czyny odpłacił im sam mistrz we włoski, sprawdzony sposób – solidnym splunięciem.

Taka forma w kontekście Mistrzostw Świata i deklaracji uczestnictwa w tych zawodach przez MVdP, zapowiada walkę pozostałych zawodników o drugie i trzecie miejsce. Tęczowa koszulka prawdopodobnie się nie zmieni.

Ale mistrzyni pokonana

Brak emocji w wyścigach mężczyzn, zrekompensowały zawody kobiet. W końcu doczekaliśmy się pokonania Mistrzyni Świata Fem Van Empel. Okazuje się, że siłowo jest najlepszą zawodniczką w peletonie i to bezdyskusyjnie. Technicznie, ma jednak jeszcze sporo do nadrobienia i to prawdopodobnie dlatego też, w sezonie letnim nie najlepiej sobie radziła na trasach MTB. Fem jest już oklejona z każdej ze stron. To konsekwencja wielu wywrotek, które zaliczyła na kilku ostatnich zawodach CX, ale również podczas zgrupowań szosowych. Jak powszechnie wiadomo, nic tak nie boli jak kontakt z asfaltem. Każda kolejna wywrotka buduje również bariery psychiczne i nie pozwala na pokonanie niektórych trudnych odcinków w takim samym tempie jak inne mocne zawodniczki.

Wśród tych, którzy wywarli na Fem największą presję należy wymienić oczywiście Ceylin Del Carmen Alvarado, która jest w bardzo dobrej formie. Puck Pieterse, która dobrą formę dopiero odzyskuje i to widać z każdym kolejnym wyścigiem. Puck zauważyła również, że najlepsza i jedyna taktyka na wygranie z Fem, to pełny gaz od samego startu. To stara się realizować i to dość skutecznie. Na koniec trzeba wyróżnić Lucinde Brand. Znowu przypomina siebie. Zawzięta, szybka, dobra technicznie. Taka kompilacja zapowiada ciekawe zawody z Mistrzostwami Świata włącznie.

Hulst najlepsze!

Wyścigów w okresie świąteczno-noworocznym było wiele, ale najlepsze i warte ponownego oglądnięcia są te z holenderskiego Hulst. Tam zarówno u kobiet jak i mężczyzn działo się wszystko i oglądało się to znakomicie.

To tutaj Fem, pierwszy raz w tym sezonie nie stanęła nawet na najniższym stopniu podium. Ono i tak wypełniły w pełni zawodniczki z Holandii, a najlepszą z nich była Puck Pieterse. Wygrana nie przyszła łatwo, ponieważ druga zawodniczka CDCA przyjechała zaledwie sześć sekund po zwyciężczyni. Selektywna trasa potrafiła zaskoczyć nawet najlepszych technicznie, dlatego grupa pościgowa Brand Alvarado, zaliczała różne czasy a każde okrążenie rodziło nową sytuację. Tak jak wspominałem, ten wyścig warto raz jeszcze oglądnąć, jeśli ktoś tego nie widział albo przynajmniej zobaczyć dobrą powtórkę.

U mężczyzn nie mniej dramaturgii. Wygrana oczywiście nie była zagrożona od startu do mety, ale prawdziwe dramaty i prawdziwa walka rozgrywała się za plecami MVdP. Już na pierwszym zakręcie upadek zaliczył Tom Pidcock. Urwane pół roweru nie pozwoliło na walkę o wyższe cele. Punkt wywalczony w klasyfikacji za 25 miejsce, to i tak duży sukces. Gonić musiał również Wout Van Aert. Przyczyną okazał się zakleszczony łańcuch, a wszystko przez ostrą walkę z Pimem Ronhaarem w pierwszej fazie wyścigu.

Problemy Iserbyta

Jakiś czas temu wspominałem o Elim, że może to jest ten sezon, w którym zbuduje najlepszą formę na najtrudniejszy okres. Okazuje się, że jednak nie. Niewiele zmieniło się w jego formie względem wyścigów jeszcze bez wielkiej trójki. Co więcej, Hulst było jego ostatnim wyścigiem przed przerwą, wymuszoną prawdopodobnie chorobą. W Holandii był cieniem samego siebie, a wszystko skończyło się na DNFie. Wspólnie z teamem podjęli decyzję o odpoczynku, a powrót do rywalizacji zapowiedziany jest na niedzielny wyścig w Zonhoven. Dla Iserbyta jest to o tyle trudny okres, że może zdecydować również o klasyfikacji generalnej kilku edycji, w których oczywiście walczył o wygraną. Tutaj trzeba uszanować dobre podejście drużyny Baloise Trek Lions. Nie promowała na siłę jak najwyższego miejsca Pima Ronhaara w Hulst, który mógł odrobić do Iserbyta jeszcze więcej punktów. Postawili na męską walkę między trzema swoimi zawodnikami z czego najlepiej wypadł Joris Nieuwenhuis.

Król błota

Pim i tak jest obecnie najlepszym młodym zawodnikiem w peletonie. To, że jest nowym królem błota pokazał w noworocznym wyścigu w Baal. Długo wydawało się, że nawet utrze nosa wielkiemu Woutowi, ale ostatecznie Belg znalazł odpowiedni rytm pozwalający mu na dojechanie do mety na drugim miejscu, ale blisko dwie minuty za MVdP! Trasa w Baal jest bardzo wymagająca, a każdy podjazd jechany w takim błocie kosztuje olbrzymią ilość energii. Przekonał się o tym Pidcock, którego dosłownie odcięło i po przekroczeniu mety wykonał tylko nawrót o 180 stopni w stronę swojego wozu technicznego.

To co nie udało się w Baal, Pim odbił sobie w kolejnym wyścigu w Koksijde. Tam już rozdzielił na podium MVdP oraz WVA. Tym razem okazało się, że równie dobrze jak w błocie radzi sobie w głębokim piachu, a przez pierwsze rundy utrzymywał nawet kontakt z Van der Poelem. Pim Ronhar i jego forma, to bez wątpienia największy plus obecnego sezonu CX.

Trudne warunki zawsze lubią wypromować nowe nazwiska i tak też było w wyścigu kobiet. Kanadyjka – Eva Holgrem na długo zapamięta ten dzień. Stanąć na podium tuż obok Fem Van Empel i Lucindy Brand to spory zaszczyt, zwłaszcza mając dopiero 19 lat. To był bardzo dobry dzień dla kanadyjskiego CX, ponieważ w pierwszej dziesiątce dojechały jeszcze Isabella Holmgren (9) i Rafaelle Carrier (10). Dziewczyny mają odpowiednio 19 i 17 lat!

Komentowanie jest wyłączone.