Polski producent lubi zaskakiwać kształtami ram w swoich rowerach, a w przypadku swojego flagowego gravela, zrobił to po raz kolejny. Rower na charakterystycznej ramie mogliśmy oglądać już wiele miesięcy wcześniej, ale od tego czasu do premiery minęło już wiele miesięcy. Jednak warto było czekać.
Oczekiwania
Ostatnio sprawdzaliśmy Speca Sirrusa, który stoi na bardzo podobnej ramie, opartej na słynnych już dwóch diamentach, która miała zupełnie odmienić podejście do amortyzacji i tłumienia w sztywnej karbonowej konstrukcji. Oczywiście od roweru typu fitness nie wymagamy zbyt wiele i tego typu rama ma więcej pozytywów wizualnych niż praktycznych. To nie są rowery do szybkiej jazdy, ale na pewno mają być wygodne.
W przypadku gravela poprzeczka idzie mocno do góry. To są rowery, od których wymagamy już bardzo dużo. Również mają one być komfortowe, ponieważ przeznaczone są do czegoś więcej niż jazda asfaltowa. Muszą też być szybkie i efektywne, ponieważ część z nas wybiera taki rower po to, żeby jeździć dużo w różnych warunkach, a inni kupują po to żeby móc się na takim sprzęcie też pościgać, a zawodów coraz więcej. Dla mnie taki sprawdzian to też coś więcej, ponieważ jestem posiadaczem poprzedniej wersji Ruuta, dokładnie Ruuta X, którego kupiłem ze świadomą myślą, że ma to być rower przełajowy, ale ostatnio zyskał nowe karbonowe kola i robię na nim mnóstwo kilometrów w formie gravelowej.
Geometria
Porównując starą i nową konstrukcje pod względem geometrii, to wielkiej różnicy nie znajdziemy. O pół stopnia zmienił się kąt główki 71.5 na 71. Mamy krótszy zasięg, ale drastycznych zmian w wymiarach nie znajdziemy. Oczekujemy jednak, że zmiany będą wyczuwalne na samym rowerze jako całość, a tak się składa, że jeśli faktycznie nowe podejście do projektu ramy ma sens, to powinienem to poczuć już po pierwszej przejechanej trasie
Jakiś czas temu sprawdzaliśmy dla was Rondo Mycla. Dla mnie do dziś, był to najlepszy rower gravelowy zorientowany na jazdę w terenie. Na żadnym nigdy nie czułem się tak komfortowo na leśnych ścieżkach, ale tam mamy bardzo nietypową geometrię. Ruut, to już bardziej rowerowy klasyk, który powinien być efektywny jak dobra szosa. Wygląda szybko i poza nietypowym diamentowym rozwiązaniem, można w nim dopatrzeć się kilku elementów, które widzieliśmy już w Mylcu.
Na pewno bardziej masywny przód. Widelec oraz mostek robią bardzo dobrą robotę. Poza tym oczywiście pozbywamy się linek i wszystko zaczyna się wizualnie zgadzać. Również to charakterystyczne obniżenie górnej rury ramy gdzieś już było widziane i okrągłą rura podsiodłowa w kanciastej ramie też. Muszę przyznać, że tym razem wygląda to dużo lepiej niż w Mylcu i jakoś nie kłuje w oczy.
Konfiguracja
Wersja Ruuta prezentowana w naszym teście, to CF2 G2 w rozmierzę L. Symbol G2 wyróżnia wszystkie nowe Ruuty, ponieważ wciąż do kupienia są też starsze konstrukcje. W sumie Rondo wprowadziło na obecną chwilę 5 modeli G2. Jest nawet wersja X, czyli tek jak mój prywatny Ruut, zorientowana bardziej na CX.
Prezentowany model jest w najbiedniejszej konfiguracji, ale nawet tutaj wszystko jest na odpowiednim, wystarczającym poziomie. Oczywiście, wolałbym już mieć nowego 12-rzędowego GRXa. Wolałbym też lepsze koła na wyższym stożku, choć tym niczego nie brakuje. Takie rozwiązanie znajdziemy w najwyższym modelu Ruuta G2. Tam rower stoi na karbonowych Huntach, które robią olbrzymią różnicę w wizualnym odbiorze całej maszyny. Pozostałe modele to aluminiowe obręcze od Rondo.
Wiadomo, że lepiej się jeździ na rowerze, który podoba się nam w 100%. Karbonowe obręcze poza dobrym wyglądem, to też wymierna korzyść w jeździe. Lepsze napędzanie roweru, niższa masa, to zawsze droga modyfikacja, ale chyba najlepsza z możliwych.
https://rondo.cc/ruut-cf2-g2,678,pl
Film i zdjęcia: http://www.peesmovie.pl