Cyklokarpaty Myślenice. Relacja

Myślenice to jedna z tych miejscówek w kalendarzu, których nie odpuszczam. Prawdziwy górski teren 30 minut jazdy autem od Krakowa, zachęca do wizyt także poza maratonami. Jako, że dobrze znam tutejsze tereny i do tego nie robię w tym roku generalki, postanowiłem wyjątkowo wystartować na dystansie Giga – w końcu kamieni nigdy za mało.

Nerwowy start

Zarabie uraczyło nas w tym roku słoneczną pogodą, w zasadzie optymalną, w granicach 25 stopni. Początek trasy to asfaltowy wyjazd, który w niedzielne przedpołudnie jest licznie odwiedzany przez miejscowych i turystów. Niestety, pomimo radiowozu na czele stawki, sytuacja za czołową grupą była nerwowa. Na poboczach stały auta i do tego jeszcze kolejne jechały z przeciwka. Bardzo nie lubię takich sytuacji. Wiele osób pcha się do przodu jak na zawał, a za kilkaset metrów zaczynała się szeroka szutrowa droga w lesie, idealna do wyprzedzania.

Trasa

Oczywiście szutrówka pnie się w górę i dzięki temu każdy mógł odnaleźć swoje właściwe miejsce. Wiedząc, że przede mną 60 km solidnej górskiej wyrypy, nie szarżowałem z tempem i zdobywałem kolejne metry przewyższeń wyczekując fantastycznych zjazdów. Na dłuższych dystansach w zasadzie tylko pierwszy zjazd był stosunkowo łatwy technicznie, pozostałe obfitowały w liczne kamienie i korzenie. Jeśli ktoś uważa, że jadąc w dół można było odpocząć to jest w błędzie. Na tutejszych kamienistych odcinkach jedni walczą o przetrwanie, żeby w całości dotrzeć na dół. Inni puszczają heble i cisną w dół jak szybko się da.

Genialne odcinki w dół przeplatały oczywiście wymagające podjazdy. Wymagające zarówno technicznie, ponieważ nie brakowało na nich korzeni oraz kamieni. Stopień nachylenia to już inna bajka. W wielu miejscach trzeba było od początku do końca cisnąć na granicy wytrzymałości gdyż góra nie chciała dać za wygraną. Ostatni zjazd do mety wydaje się być prostą szutrówką, na której można rozwinąć wysokie prędkości. Jest to prawdą, ale w 90%. Ostatnie metry to już bardziej ścieżka xc pomiędzy drzewami z finalnym dropem, który niejednego wystraszył i zatrzymał… a potem już prościutko asfaltem do mety.

Według mnie trasa jest kwintesencją prawdziwego MTB, nieliczne asfaltowe łączniki umykają szybko. No może poza ostatnim do stacji kolejki. Praktycznie wszystkie bufety były ustawione we wzorowym miejscu a obsługa szybko uwijała się napełnianiem bidonów i kieszonek bananami. To była świetnie spędzona niedziela. Za rok też tu na pewno wrócimy całą Hordą.

Wyniki

Hobby kobiety:

  1. Joanna Głowacka (ROWEROMANIA Sanok)
  2. Daria Radczuk
  3. Natalia Kmak (UZABY)

Hobby mężczyźni:

  1. Adrian Rzeszutko (Cannondale Team)
  2. Paweł Galik
  3. Marcin Prochownik (SportPasjaŻywiec)

Mega kobiety:

  1. Galewicz Katarzyna (TWOMARK Specialized)
  2. Golonka Magdalena (KSPO Dentinea 1A)
  3. Podos Monika (DietetykaPodos.pl)

Mega mężczyźni:

  1. Piotr Sajdak (Cyclo Trener Team)
  2. Sanocki Łukasz (Harda Horda)
  3. Grzegorze Grzywa (72D ROWMIX JAVA team)

Giga:

  1. Albert Głowa (JMPRace)
  2. Daniel Smolarz (Gomola Trans Airco)
  3. Leśniak Tomasz (Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów)

Zdjęcia: CK

Komentowanie jest wyłączone.