Są takie maratony, których reklamować nie trzeba. Zawody w Stryszawie do takiego grona z całą pewnością należą. Jeśli ktoś szuka wyzwania lub po ludzku, chce się pościgać na bardzo wymagającej trasie, to najbliższa edycja Maratonu MTB go nie zawiedzie.
Gwóźdź programu
Dla mnie osobiście zawody w Stryszawie, to najważniejszy wyścig w sezonie. Chciałbym tam uzyskać dobry wynik, ponieważ wiem, że jest to najlepszy sprawdzian mojej formy. Zakładam również, że na starcie zjawi się wiele osób na odpowiednio wysokim poziomie, co zawsze podnosi rangę trasy. Od początku tygodnie codziennie, nerwowo sprawdzam prognozę pogody. Mam nadzieję, że nie będzie gorąco, ponieważ już na sam widok profilu trasy, temperatura i tak idzie lekko w górę. Trasa została lekko wypłaszczona względem morderczej wersji roku ubiegłego, ale przypuszczam, że atrakcji na niej nie zabraknie.
Czego się spodziewać?
W Stryszawie byłem już w 2019 oraz 2018 roku. Jak pierwszy raz przejechałem trasę to już wiedziałem, że będzie to jedna z moich ulubionych. Bardzo trudna, ale przejezdna, selektywna i wymagająca dobrej techniki. Dużo można się na niej nauczyć, ale trzeba też do niej podejść z odpowiednim respektem.
W roku ubiegłym trasa przeszła mocną modyfikację a jej premiera jakoś mnie ominęła. Na naszej stronie można znaleźć relację z tej imprezy, a jedno co szybko rzuca się w oczy, to ostre statystyki. Kolejna sprawa to zdjęcia, które nie pozostawiają wątpliwości – będzie ciężko nie tylko pod górę. Mocne łydy to jedno, ale silne ręce do utrzymanie kierownicy na zjeździe w Stryszawie, też są mile widziane.
Dla mnie jest to też w tym roku pierwszy maraton zaczynający się podjazdem – czyli dokładnie tak jak lubię. Nie ma chyba lepszego pomysłu na start, jak kilka kilometrów solidnego podjazdu. Dzięki temu omija nas nerwówka związana z dobrym ustawieniem w sektorze, a pierwsze kilometry też przebiegają w bardziej spokojnej atmosferze. Szykujcie rowery i do zobaczenia w niedzielę.
Zapisy: https://maratonmtb.pl/zapisy/