Puchar Świata. Araxa

Drugą rundę Pucharu Świata zapamiętamy na długo. Przede wszystkim ze względu na świetną trasę, która mocno definiuje na czym obecnie polega XC. Dla zawodników lubiących tego typu trasy, ściganie w Araxa musiało być czystą przyjemnością, nawet pomimo olbrzymiego wysiłku włożonego w sam wyścig. Rezultaty również bardzo ciekawe i znowu, walka trwała do ostatniej prostej.

Dużo tej Ameryki

Amerykańscy zawodnicy zachwycają od początku sezonu. Wysoką formę potwierdza Haley Batten, która w Araxa wygrała wszystko co się dało i zrobiła to w dobrym stylu. Kolejny dobry występ zaliczyła również Savilia Blunk – trzecia na mecie oraz Kate Courtney – dziewiąta w XCO. Zwycięstwa Haley Batten smakują podwójnie dobrze, ponieważ reprezentuje ona ekipę amerykańskiego producenta – Specialized.

Po świetnym i trochę niespodziewanym występie Christophera Blevinsa w Mairipora oraz dobrym początku w Araxa podczas XCC, chyba wszyscy patrzyli na niego w formie faworyta. Pierwsza linia startowa, wysokie morale, walka o podium lub wygraną była niemal pewna. Blevins rozpoczął jednak zawody w Araxa najgorzej jak można sobie tylko wyobrazić. Upadek na jednym z pierwszych fragmentów trasy, spadek na ostatnie miejsce w stawce i cały wyścig w formie pogoni t to w największym tłoku. Trzeba przyznać, że wynik końcowy, czyli 22 miejsce i tylko 2:30 straty do zwycięzcy, to więcej niż dobry rezultat. Mathias Fluckiger, którego nikomu przedstawiać nie trzeba i który nietypowo dla siebie wystartował bardzo dobrze, ostatecznie skończył zawody tuż przed Blevinsem.

Nino odpowie?

Nie ukrywam, że spodziewałem się widzieć Nino Schurtera na nieco wyższej pozycji podczas zawodów w Araxa. Tego typu trasa, na której jest cała masa sztucznych elementów wymagających dobrej techniki i doświadczenia, to niego wymarzone warunki. Do tej pory zasada była prosta. Kto by nie atakował z czołówki wyścigu, to Nino zawsze siadał mu na koło. Cała reszta zawodników mogła dojechać do atakującego później, ale to Nino zawsze pierwszy reagował na ruchy przeciwników, które mogły zdecydować o wygranej.

W Brazylii takiej odpowiedzi nie widzieliśmy. Ani w Araxa, ani tydzień wcześniej w Mairipora, Schurter nie reagował na groźne ataki przeciwników. Wiadomo, łatwo powiedzieć gorzej wykonać, zwłaszcza w takim klimacie, który nie każdemu Europejczykowi pasuje. Moim zdaniem Schurter jeszcze w tym sezonie będzie mocny. Nie ma co też przesadzać, szóste miejsce w Araxa to wciąż dobry rezultat.

Cannondale ma zapas

Osobiście nie spodziewałem się, że Simon Andreassen wróci jeszcze kiedyś do wygrywania w Pucharze Świata. Ostatni sezon w jego wykonaniu dawał jednak promyk nadziei na to, że zobaczymy go jeszcze w dobrej formie, ale bardziej spodziewałem się walki w XCC. Widziałem też jego walkę w tegorocznym wyścigu we Włoszech, gdzie przegrał na ostatniej prostej z Cameronem Orrem. Nie wyglądał wtedy na dynamicznego na tyle, żeby móc wygrać jakikolwiek sprint, a zawody były rozgrywane w ostatni weekend marca. Wygląda jednak na to, że w tym sezonie Simon doładował już tak mocno poziom pewności siebie, że może być groźnym zawodnikiem dla reszty stawki.

Cannondale ma powody do radości, ponieważ poza świetnym wynikiem Simona, bardzo dobrze zaczyna prezentować się również Alan Harherly. W Araxa ukończył XCO na trzecim stopniu podium. Jak zwykle walczył bardzo ambitnie, również do samego końca, a dobrym sprintem ograł bardzo mocnego Filippo Colombo. Cannondale wciąż ma zapas, ponieważ swoich startów nie zaczęła jeszcze Mona Mitterwallner, jedyna kobieta w zespole i do tej pory bardzo pewny punkt, jeśli mówimy o wygranych w XCO.

Forma Lecomte

W skrócie – nie jest najlepsza. Chyba najbardziej boli fakt, że Lecomte nie kończy wyścigu, pomimo tego, że nie miała żadnych problemów technicznych, ani nie zaliczyła groźnego upadku. Budowanie formy olimpijskiej nie jest sprawą prostą. Europa i już zawody w Novym Mescie, powinny zweryfikować czy faktycznie forma idzie w dobrym kierunku. Kondycja, siła, wytrzymałość to jedno. Zawodnik musi również nabrać pewności siebie i zobaczyć, że jest w stanie wygrywać z najlepszymi. A rywalek, zwłaszcza tych mocnych jeszcze kilka dojdzie. Wspominałem już o Monie z Cannondale. Do tego grona trzeba dodać Paulin Ferrand Prevot i oczywiście Puck Pieterse. Trzy bardzo mocne dziewczyny, które z całą pewnością również myślą o medalu olimpijskim.

Słaby początek Treka

Ale na pewno nie w kategorii U23. Tam wciąż Riley Amos ogrywa swoich przeciwników. Gorzej wygląda sytuacja w elicie. Wciąż mocna i pewna w wyścigach na krótkim dystansie jest Evie Richards. Niewiele jednak wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miała powalczyć również o wygraną w XCO. W Araxa świetne zawody pojechała Jolanda Neff, uważana przez wielu nawet za jedną z faworytek drugiej rundy Pucharu Świata. Jej zdolności techniczne na tego typu trasie faktycznie robiły różnicę, ale wciąż szwankuje start. Nawet najlepsza forma Jolandy przy takich stratach jakie miała już po pierwszym okrążeniu, nie pozwalają na walkę o najwyższe lokaty. Szóste miejsce na mecie, to i tak świetny wynik, a do piątego naprawdę niewiele brakowało. Szkoda oczywiście Gwendalyn Gibson, która wypadła na jakiś czas z rywalizacji, po upadku podczas pierwszej rundy Pucharu Świata. Zważywszy na to jaką formę prezentują Amerykanki, być może i ona walczyłaby o podium.

W męskim Treku widać tylko Vlada Dascalu, czyli aktualnego Mistrza Europy. Wciąż walczy w pierwszej dziesiątce najlepszych zawodników. Możliwe, że jeszcze w tym sezonie pokaże się z lepszej strony, zwłaszcza że tegoroczne Mistrzostwa Europy będą rozgrywane właśnie w Rumunii. Zupełnie za to przepadł Anton Cooper i żeby znaleźć go na liście wyników, trzeba mocno skrolować.

Wyniki: https://mtbdata.com/comp/whoop-uci-mountain-bike-world-cup-xcoxcc-19-apr-21-apr-2024-araxa-minas-gerais/results

Komentowanie jest wyłączone.