Oakley EVZero Stride

Mówisz Oakley myślisz okulary. Firma do tej pory kojarzona głównie z ochroną naszych oczów, od dłuższego czasu rozwijaja również inne gałęzie sportowego biznesu m.in. nieźle wyglądającymi kaskami. My jednak sprawdzamy to co najlepsze w ich wykonaniu, a wybór padł na bardzo popularny wśród profesjonalnych sportowców model EVZero Stride.

Okulary pod MTB

Oakleye służą mi przede wszystkim do jazdy w terenie. Wybór nie był oczywisty, ponieważ wyżej w hierarchii stały okulary z białymi szkłami i to wydawał się być idealny wybór do często zbyt ciemnego lasu. Do Oakleyów nie byłem do końca przekonany, ponieważ miałem obawy co do widoczności w pochmurną pogodę. Okazało się jednak, że okulary w kontakcie z naturalnym światłem działają perfekcyjnie. Testuję je od mają ubiegłego roku i przez ten okres widziały już pełen przegląd pogody. Nigdy jednak nie miałem problemu z widocznością i nigdy nie byłem zmuszony ich zdejmować podczas zawodów. Szkła Prizm Road są jak sama nazwa wskazuje dedykowane pod kolarstwo szosowe. Osobiście uważam, że brakuje im trochę większego zaciemnienia, a jazda pod słońce nie jest wybitnie przyjemna. Można to odczuć zwłaszcza jesienią, kiedy słońce jest wyjątkowo uciążliwe podczas zachodów.

Warto również wspomnieć, że pomimo dużych szyb i sporej gumy utrzymującej okulary na nosie Oakleye są dobrze wentylowane. Dzięki temu zjawisko parowania w pochmurne dni zostało przez producentów mocno zredukowane. To ważne zwłaszcza przy jeździe MTB gdzie mamy do czynienia z dużo niższymi prędkościami niż na szosie.

Dane techniczne

EVZero są bardzo lekkie i dzięki bez ramowej konstrukcji nie ograniczają w żaden sposób widoczności. Nosek okularów jest dość obszerny. Wykonany z miękkiej gumy świetnie przylega do nosa i zapewnia odpowiednia trakcję, żeby nie zgubić okularów na dużych uskokach. Okulary występują w kilku wersjach kolorów, ale najbardziej istotne są oczywiście szkła. Ja wybrałem Prizm Road w których mogliśmy w ubiegłym roku zobaczyć m.in. Petera Sagana, Annikę Langvad, Pauline Ferrand-Prevot, czy samego Nino Shurtera. Okulary wydaje się, że pasują do każdej twarzy, ponieważ wielu prosów używa dokładnie takiego modelu i na każdym wyglądają świetnie.

Wytrzymałość

Najbardziej się obawiałem porysowanych zaschniętym błotem szkieł. W terenie często jest konieczność przetarcia zabłoconych okularów. Pikanterii sprawy dodaje fakt, że robimy to równie ubłoconymi rękawiczkami. EVZero niejedno błoto już widziały i szkła wciąż wyglądają co najmniej dobrze. Jedyne uszkodzenia jakie na nich widać to rysy po uderzeniu gałęzi…, ale i tak zawsze to lepiej uszkodzić okulary niż własny wzrok. To rodzi również pretekst do zakupu nowego modelu którymi producent kusi z roku na rok.

Zdjęcia: http://www.peesmovie.pl

Komentowanie jest wyłączone.