Mistrzostwa Świata w CX

Duńskie Bogense gościło w tym roku najlepszych przełajowców na świecie. Trasa była wszystkim dobrze znana, ponieważ jest to pętla często znajdująca się w kalendarzu UCI. Przed zawodami zapowiadało się na ostrą batalie holendersko-belgijską, zarówno w wyścigu kobiet, jaki i mężczyzn.

Wyścig Kobiet

Nieprawdopodobnie mocna i utytułowana Holenderka Mariane Vos oraz Belgijka Sanne Cant były wymieniane jednym tchem jako faworytki sobotniego wyścigu. Rywalki Mariane przekonały się już niejednokrotnie w tym sezonie o jej sile. Cant aktualna oraz zeszłoroczna Mistrzyni Świata, w Dani miała apetyt na trzecią z rzędu wygraną. Pogoda w sobotę nie rozpieszczała, byłozimno, wietrznie i mokro. Taka aura faworyzowała dobre technicznie zawodniczki, tym bardziej, że trasa posiadała kilka niebezpiecznych trawersów, które zarówno na podjeździe, jak i zjeździe, wymagały precyzji i pewnej ręki.

Skrót wyścigu kobiet.
Źródło: uci.org

Ambitna Jolanda

Od startu na czele wyścigu nie było większych niespodzianek. Holenderki oraz Belgijki nadawały tempo rywalizacji, szachując się na pierwszych miejscach. Na początku trzeciego okrążenia do czołówki dojechała Jolanda Neff. Pomimo startu z czwartej linii, Szwajcarka ambitnie walczyła, starając się dogonić stawę najlepszych zawodniczek. Po pojawieniu się Szwajcarki na czele peletonu zapanowała lekka obawa, ponieważ Jolanda już w tym sezonie była w stanie wygrać zawody przełajowe na najwyższym poziomie.

Holenderskie ataki

Nikt jednak nie zamierzał czekać na ruch Szwajcarki. Pierwsze do boju ruszyły Holenderki, a najbardziej aktywna okazała się być Lucinda Brand. Ambicja nie szła jednak w parze z umiejętnościami technicznymi, co zrodziło kilka upadków i straty czasowe. Sanne Cant przetrwała serię ataków oraz zebrała siły na mocną kontrą. Jak się okazało, był to atak na wagę tytułu mistrzowskiego, bo, pomimo bardzo ambitnej walki Brand oraz pomocy Vos, Holenderkom nie udało się dogonić znakomitej tego dnia belgijskiej zawodniczki.

Błąd Lucindy lub mechanika
w decydującej fazie wyścigu.
Źródło: uci.org

Ostatnie dwa okrążenia dostarczyły jednak emocji na najwyższym mistrzowskim poziomie, ponieważ straty między zawodniczkami były sekundowe.


Wyścig mężczyzn

W niedzielę na start ruszyła elita mężczyzn. Tutaj wszystko wydawało się być oczywiste już przed startem, choć wszyscy liczyli na niespodziankę – w końcu to impreza mistrzowska. Pogoda w porównaniu do wyścigu kobiet zmieniła się niemal o sto osiemdziesiąt stopni. Oczywiście, ciepła nie było, ale trasa przeschła i nawet wyszło słońce.

Skrót wyścigu mężczyzn.
Źródło: uci.org

Bij mistrza

Podobnie, jak w wyścigu kobiet, taki i tutaj rywalizacja była zdominowana przez kolarzy z Beneluksu. Zdecydowanie mocniejszą i liczniejszą grupę stanowili Belgowie, co było wiadome już przed wyścigiem. Wspólnymi siłami starali się atakować, co wydawało się być jedyną słuszną taktyką na pokonanie Van Der Poola. Nie najlepiej wyglądał tego dnia faworyt do co najmniej drugiego miejsca – Aerts. Belg dość szybko odpadł z walki o wygraną, a czołówkę wyścigów tworzyli wielcy przeciwnicy: Ven Der Pool oraz Van Aert.

Trawers

Mathieu to wybitny kolarz, i poza niezwykłą siłą, wyróżnia się także doskonałą techniką. Ta zdolność zdecydowała w dużej mierze o wygranej. Śliski trawers był jedynym elementm trasy, który większości zawodnikom sprawiał problem. Dla Van Der Poola był miejscem, gdzie zaczynał budować przewagę, dzięki odpowiedniej prędkości przy wjeździe oraz technice, która była niezbędna na szczycie wzniesienia. Holender świetnie zdawał sobie sprawę ze swojej przewagi technicznej i właśnie w tym miejscu zazwyczaj atakował. Druga próba okazała się na tyle skuteczna, że pozwoliła mu po raz drugi w karierze sięgnąć po tęczową koszulkę mistrza świata.

Ambicja mistrza

Wielkie brawa należą się jednak Van Aertowi. Osobiście nie spodziewałem się tak wyrównanej walki z jego strony, ponieważ ten sezon nie jest dla niego udany. Jako jedyny starał się zagrozić Van Der Poolowi, ambitnie broniąc mistrzowskiego trykotu. Walka kosztowała go masę sił, przez co omal nie stracił drugiego miejsca na rzecz Aertsa. Poślizg przedniego koła aktualnego mistrza Belgii pozwolił jednak Aertowi na wywalczenie srebrnego krążka.

Poślizg na wagę srebrnego medalu MŚ.
Źródło: uci.org

Komentowanie jest wyłączone.