SRAM AXS Eagle XX1

Od wersji prototypowej do obecnie dostępnej na rynku minęło sporo czasu, ale warto było czekać. Testowane przez najlepszego zawodnika XC Nino Schurtera w zawodach najwyższej rangi komponenty Srama, od samego początku budziły olbrzymie zainteresowanie. Prezentujemy, jak działa pierwsza bezprzewodowa grupa do rowerów MTB.

Działanie

Proces produkcji

Jak wspomniałem we wstępie, Amerykański producent długo trzymał nas w szachu, jeszcze mocniej podgrzewając atmosferę przed nadejściem pierwszej bezprzewodowej grupy MTB. Przez cały sezon Nino Schurter testował najnowsze rozwiązanie, będąc jednocześnie łakomym kąskiem dla oka ciekawych nowości reporterów. Prototypy wyglądały jak kawałek nieeleganckiego aluminium, ale wszyscy już wtedy wiedzieli, że ewidentnie w rowerze ubył jeden przewód. Nino oczywiście na tych prototypach wygrał Puchar Świata a Sram dopiął swego wypuszczając solidnie przetestowany model w pięknym dla oka wydaniu. Aluminium ustąpiło miejsca najlżejszym materiałom a doświadczenia z jazdy zdefiniowały finalny wygląd oraz działanie bezprzewodowej manetki.

Trochę faktów

AXS dostępny jest w dwóch najwyższych grupach Srama: XX1 oraz X0. Moim zdaniem jest małe prawdopodobieństwo, żeby kiedykolwiek elektronika trafiła również do niższych grup. Obecnie chęć posiadania takiej zabawki mocno odczujemy w portfelu, choć przy zakupie całego roweru wygląda to już nieco lepiej. Wielu producentów wprowadziło oczywiście AXS do swoich flagowych rowerów i nie tylko do nich. Bezprzewodowa grupę znajdziemy również w „tańszych” rowerach, oczywiście kosztem innych komponentów, ale nowy Sram faktycznie kusi.

Co nowego

Przerzutka nawiązuje do tego do czego przyzwyczaił nas Sram przez poprzednie lata. Zamiast linki i kółeczka zmniejszającego tarcie linki, mamy baterię. Producenci przeprojektowali nieco wózek przerzutki, dając więcej miejsca na łańcuch. Największą nowością i zdecydowanie najbardziej efektownie wyglądającą, jest zachowanie się przerzutki przy uderzeniu bocznym. Przerzutka podczas takiego zdarzenia przesuwa się w kierunki koła a następnie sama wraca na poprzednie miejsce. Ma to oczywiście zapobiec uszkodzeniu silników odpowiedzialnych za jej działanie.

Manetka to zupełnie nowe podejście do tematu, którego nie sposób porównać ze wcześniejszymi zastosowaniami Srama. Oczywiście jak to elektronik, działa perfekcyjnie lekko i tego stanu nie zmieni żadne błoto. Poza przyciskami do zmiany w dół oraz górę, mamy również przycisk obsługiwany palcem wskazującym i ułatwiający zmianę w dół np. podczas sprintów. Co bardzo ważne, w końcu jednym płytkim ruchem jesteśmy w stanie zmienić wiele przełożeń na raz, choć na pewno znajdą się eksperci rowerowi, którzy dopatrzą się szybszego działania po stronie Shimano.

Brać…czy nie brać?

Osobiście tylko raz jechałem na elektronicznej grupie MTB i było to Shimano XT w konfiguracji 2×11. Wspomnienia zostały bardzo pozytywne. Właściwie podobało mi się wszystko. Od najważniejszego, czyli precyzji i szybkości działania, przez lekkość, która również jest nie do podrobienia, a skończywszy na nietuzinkowym dźwięku. Można powiedzieć mała rzecz a cieszy i z dużo większą przyjemnością sięga się w stronę manetki. Ta w Shimano nie do końca była ergonomiczna albo wymagała długiego przyzwyczajania. Sramowska wygląda na bardziej intuicyjną, choć nie wykluczam możliwości pomyłki…zwłaszcza, że w rękawiczkach nie ma aż tak dobrego czucia, co dokładnie naciskamy.

W dużej opozycji do samych pozytywów jest cena takiego zestawu. To spory koszt, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przeznaczeniem takiego sprzętu jest jazda w terenie. I nie mówię tutaj o wygłaskanych trasach z Pucharu Świata, tylko o pełnych niespodzianek trasach maratonów, gdzie patyki i kamienie latają nawet na wysokości głowy a adrenalina jakoś nie pozwala jechać ostrożnie.

Film i zdjęcia: peesmovie.pl

Komentowanie jest wyłączone.