MtbCrossMaraton Piekoszów. Relacja

W tym roku warunki do ścigania w Piekoszowie były idealne. Poza słynnym przejazdem pod torami, trzeba było się mocno postarać o znalezienie kolejnych kałuż. Na pierwszych kilometrach jak zwykle, unosiły się chmury kurzu i do lasu niemal wszyscy dojechali już w barwach bojowych.

Ciasno

Na starcie w Piekoszowie zawsze jest nerwowo. Trzeba zachować maksymalną koncentrację, żeby nie skończyć wyścigu zaraz na jego starcie. Sporo głębokiego piasku, szutry, długie proste i zakręty pod kątem prostym. To wszystko oczywiście przy sporej prędkości. Taka mieszanka potrafi wysadzić z siodła i mam nadzieję, że wszyscy początek wyścigu przejechali bezpiecznie. Osobiście, w końcu ustawiłem się właściwie w sektorze i uniknąłem niepotrzebnych problemów przed wjazdem na odpowiednią część trasy. To tam miała rozegrać się prawdziwa rywalizacja.

Pompujemy

Bardzo lubię trasę w Piekoszowie. Mamy na niej dużo dobrego terenu. Podjazdy nie są długie i tylko dwa z nich tak naprawdę wymagały mocnego przyciśnięcia. Nachylenie tam zdecydowanie przekraczało 20% a suchy, sypki teren nie pomagał w utrzymaniu odpowiedniej trakcji. Pierwszy leśny zjazd to już prawdziwa legenda. Długi, gładki i z całą masą naturalnego pumptracka. Mocno się zastanawiam co sprawiło, że teren akurat tak się tam ułożył. Jedyna sensowna odpowiedz jest taka, że ten las od początku był tworzony z myślą o rowerach.

Znowu ciasno

W połowie dystansu znowu zrobiło się ciasno, ponieważ trasa zaczęła się łączyć z pętlą z dystansu Family. Trasa w Piekoszowie w najkrótszym wydaniu jest stosunkowo prosta. To dobre pole do startu dla młodych kolarzy, których w Piekoszowie zjawiła się spora ilość. To cieszy. Dobrze, że rodzice starają się zarazić swoje dzieci tą niełatwą dyscypliną. Mam nadzieję, że duży procent z nich zostanie przy rowerach, nawet niekoniecznie w formie ściganckiej.

Ostro, technicznie

W Piekoszowie poza niezmierzonymi lasami, można znaleźć też trochę skał. Stanowią one najbardziej wymagające sekcje techniczne, zarówno w górę jak i w dół. W zeszłym roku trudno było zjechać najtrudniejszą z nich, ponieważ teren był bardzo niepewny. W tym roku…też nie zjechałem jej w stu procentach. Dwa, trzy pierwsze duże kamienie na początku zjazdu są bardzo blisko siebie i chyba trzeba by wcześniej zaplanować tam optymalną trasę przejazdu. Jadąc to raz na rok, łatwo nie jest. Chyba w przyszłym roku trzeba zaplanować rekonesans trasy.

Gdzie jest trasa?

Nie wiem dokładnie co się stało z trasą w Piekoszowie, ale dużo osób grubo błądziło. Osobiście nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek błądził na trasie MtbCrossMaraton, a trasa w Piekoszowie grana jest co rok. Organizatorzy potrafią dobrze oznakować trasę, więc nie zdziwiłaby mnie ingerencja ludzi z zewnątrz. Osobiście jechałem w czwórce najszybszych z dystansu Fan. Wszyscy zgubiliśmy się trzy razy. Ostatni raz już był na tyle poważy, że musiałem szukać drogi do Piekoszowa na komórce. Zaliczyliśmy przeprawy na dziko przez las, przeprawialiśmy się przez trzymetrowy rów przy S7. No i na koniec znaleźliśmy błoto po kolana.

Patrząc na statystyki z licznika, nie wydaje się żebym nadłożył mocno dystans czy pion. Może nawet skróciłem trasę? Na pewno nikt z nas nie zyskał na czasie, ponieważ ostatecznie spadliśmy o trzy pozycję względem zawodników, którzy jak się okazało, też gdzieś błądzili. Rozmawiałem na ten temat z hardym Jackiem, jadącym dystans Master. Tam ponoć problemów nie było, a jedyna pomyłka na trasie była wyłącznie jego błędem.

Podrażniona ambicja

Tego typu przygody na trasie, podobnie jak defekty sprzętu, nigdy nie cieszą i potrafią podrażnić ambicję. Nie jest to jednak pierwszy i niestety nie jest to też ostatni tego typu problem. Trzeba się z tym pogodzić i powalczyć w kolejnych edycjach MtbCrossMaraton. Przed nami dłuższa przerwa, ponieważ kolejne zawody dopiero pod koniec czerwca w Chęcinach.

Wyniki: https://www.mtbcross.pl/wynikiZawodow

Zdjęcia: MtbCrossMaraton

Komentowanie jest wyłączone.