DareToBe Maraton Mtb Stryszawa. Relacja

Do Stryszawy zawsze podchodzę z dużym respektem. Moim zdaniem, jest to najtrudniejszy wyścig w całym sezonie, pomimo tego, że są w kalendarzu takie, które jeszcze bardziej straszą statystykami. Tutaj poza statystykami, mamy również bardzo wymagający teren, a jak pokazał przykład z ubiegłego roku, pogoda potrafi dołożyć swoje. W tym roku, teoretycznie miało być nieco lżej.

Jak za dawnych lat

Moje preferencje maratonowe w ostatnich latach poszły w stronę tras interwałowych. Coraz mniej lubię zawody, na których są do pokonania trzy duże góry i tyle samo jeszcze dłuższych zjazdów. Stryszawa pod tym względem jest nieco inna. Tutaj też mamy trasę prawie interwałową, ale w skali mega.

Jadąc na zawody i widząc chmury przykrywające najwyższe w okolicy szczyty, czułem się jak za dawnych lat, kiedy maratony MTB wciąż były mocnym wyzwaniem. Dla wielu wtedy, wynik nie był tak ważny jak to, żeby po prostu przetrwać. Coraz mniej jest obecnie takich maratonów z dawnych lat i dobrze, że ktoś jeszcze potrafi je zrobić i to na takim poziomie.

Pierwsze metry…pionu

Start w Stryszawie zawsze jest bardzo spokojny. Bez zbędnej nerwówki, wszyscy wiedzą, że wyprzedzać będzie jeszcze gdzie, a czasu na znalezienie swojego miejsca w peletonie nie zabraknie. Po pokonaniu rozbiegowego asfaltu, w końcu skręciliśmy w teren, no i było też pierwsze błoto.

Początek nie był łatwy. Trzeba było przyzwyczaić się do panujących warunków. Miejscami było ok, a miejscami niestety nie. Przez poprzednie dwa dni, trasa przeszła lekką metamorfozę i z pustyni, zmieniła się w pozostałość po górskiej rzece. Jechać się jednak dało i to najważniejsze. Koncentracja i obserwowanie terenu było niezbędne, żeby uniknąć przeprawy przez górskie jeziora, zwłaszcza na lekkich wypłaszczeniach terenu. Stryszawa, to jednak mocno kamienisty teren, a w takich warunkach woda nie ma tak wielkiego znaczenia. Najważniejsze, że statystyki pionu szły bardzo szybko w górę, a pogoda pozwalała na normalną jazdę. Nawet pomimo idealnej temperatury, która w pewnym momencie wynosiła 13st i braku słońca, z głowy ciekło jak z kranu. W Stryszawie, podjazdy do łatwych nie należą. Jeśli licznik nie pokazywał minimum 20% nachylenia, to znaczyło, że jedziemy po płaskim.

Za drugim bufetem inny świat

Jeśli ktoś narzekał na mokry teren, to za drugim bufetem szykował się prawdziwy test opon i umiejętności. Już pierwszy podjazd potrafił wysadzić z siodła. Grząsko, stromo, ślisko. Prawdziwie górskie warunki. Miejscami jazda przypominała wspinanie się w górę rzeki, a na niektórych zjazdach kontrola nad rowerem była czysto teoretyczna. Było na co narzekać. Ja jednak cieszyłem się, że przynajmniej nie ma słońca.

Zjazd z najwyższego wzniesienia na trasie w Stryszawie, przypomina walkę w kamieniołomie. Ten zjazd to już legenda i spokojnie może stawać do rywalizacji o najtrudniejszy maratonowy zjazd w Polsce. Myślę, że niejeden zawodnik miał tam kwadratowe oczy i przeczuwam, że nie jeden skończył go upadkiem. Dobry rower, umiejętności, doświadczenie i trochę szczęścia, wszystko to było potrzebne do przejechania całości w pionie.

Nie cierpię nie cierpieć

Ostatnie kilometry w Stryszawie są bardzo wredne. Wydaje się, że wszystko co najgorsze już za nami, a jednak wciąż trzeba pokonać trochę trudnego pionu i do tego jeszcze te grząskie, namoknięte trawy. Co najgorsze, zaczynało wychodzić słońce, co zmobilizowało mnie do mocniejszego depnięcia, żeby zdążyć przed jego prawdziwym wschodem. Końcówka już poszła na mocnym gazie. Na asfalcie jeszcze pogoniłem rudego kota, który za wszelką cenę chciał pozbyć się jednego z siedmiu żyć, no i meta!

Łatwo nie było, ale nawet w perfekcyjnych warunkach, ta trasa nie bierze jeńców. Można ją jechać parę razy w roku, a wciąż to 40 km na średnim dystansie, stanowi prawdziwe wyzwanie. Swoją drogą, podobnie jak u innych uczestników, statystyki pionu wyszły większe niż zakładał organizator, a jeśli na takiej rundzie robi się 1800 pionu to wiadomo, że lekko nie będzie. Zapewne wrócę jeszcze do Stryszawy, ale pod warunkiem podobnej pogody jak w ubiegły weekend. Duży silnik potrzebuje dobrego chłodzenia.

Wyniki: https://maratonmtb.pl/stryszawa-2/stryszawa-wyniki/

Zdjęcia: DareToBe Maraton MTB

Komentowanie jest wyłączone.