Puchar Świata. Lenzerheide

Za nami druga edycja Pucharu Świata w szwajcarskim Lenzerheide. Na własnej ziemi Nino Schurter w końcu pobił rekord zwycięstw Juliena Absalona, stając się jeszcze większą legendą niż był do tej pory. Patrząc na formę Szwajcara możliwe, że licznik jeszcze nie został zamknięty w tym roku, a już w najbliższych tygodniach będzie wiele okazji do kolejnych triumfów.

W młodości siła

Po raz kolejny w Elicie Kobiet mieliśmy prawdziwy wysyp młodych zawodniczek. Po raz kolejny, najlepszą z nich okazała się Puck Pieterse. Tym razem młoda Holenderka nie radziła sobie tak dobrze z trudami trasy, jak to miało miejsce w Novym Mescie. Nie mniej zaliczyła ona bardzo dobry wyścig, zarówno w XCC jak i XCO i obydwa ukończyła na szerokim podium.

Zaczyna o sobie przypominać również Mona Mitterwallner. Austriaczka zawsze zyskiwała na dystansie i Lenzerheide scenariusz się powtórzył. Każde okrążenie trudnej trasy powodowało, że Mona mijała kolejne rywalki, a znając jej zdolności z jazdy maratonów możliwe, że dopiero się rozkręcała.

Warto również wspomnieć o świetnym wyniku jeszcze młodszej Line Burquier, dla której jedenaste miejsce w XCO, jest najlepszym wynikiem w Elicie kobiet. Bez wątpienia jest to przyszła gwiazda francuskiej kadry. Line jest również bardzo mocna w przełajach. Na pewno nie jest jednak tak mocna jak Fem Van Empel, którą w Lenzerheide wyprzedziła o pięć pozycji. Fem nie jest najlepszą technicznie zawodniczką jaką kiedykolwiek widziałem, ale szybko się uczy. Nie zdziwię się jak jeszcze w tym sezonie mocniej zapunktuje w XC, bo mocy na pewno jej nie brakuje.

Moc a wytrzymałość

Jak powszechnie wiadomo jest lekka różnica między mocą a wytrzymałością. Tę różnicę najlepiej widać w dyspozycji zawodników podczas piątkowego XCC, w konfrontacji z wyścigiem głównym. Perfekcyjnym przykładem była też dyspozycja Jenny Rissweds w Lenzerheide. Na krótkim dystansie pokazała moc, której trudno było się przeciwstawić. Na tym tle, Loana Lecomte wypadała bardzo blado i można było odnieść wrażenie, że Francuzka nie ma większych szans podczas niedzielnego XCO. Jenny mam wrażenie, że nie wyciągnęła wniosków z poprzedniego sezonu, kiedy również traciła i to zazwyczaj na ostatniej rundzie. Tym razem z walki o wygraną odpadła dużo wcześniej. Jak zwykle, starała się wykorzystać na trasie swoje doświadczenie, nie przesadzając z szaleńczą pogonią za rywalkami już na pierwszych kilometrach.

Trochę w jej ślady poszła również Pauline Ferrand Prevot, która w niedzielę jechała perfekcyjne zawody i osobiście byłem pewny jej wygranej. Jadąc spokojnie na drugim miejscu spokojnie obserwowała ruchy młodszej koleżanki z kadry, mając dobry przegląd, gdzie ewentualnie może zyskać, a gdzie traci do niej dystans. Do wygranej zabrakło właśnie wytrzymałości, przez co ostatecznie straciła również miejsce na podium.

Trasa MTB

Tak to powinna wyglądać trasa XC. Naturalna, pełna korzeni, z elementami technicznymi wymagającymi odwagi i koncentracji. Bandy, kamienie, wszystko to sprawia, że trasa w Lenzerheide jest wybitna i żeby tam wygrać, trzeba być mocnym i świetnym technicznie. Mocno zaskoczyła Jolanda Neff, która na tę trasę postanowiła zmienić rower, na taki bardziej kojarzony z enduro. Nie przyniosło to niestety spektakularnego wyniku dla sympatycznej Szwajcarki, ale twierdzi, że jazda na takim rowerze w takich warunkach ma sens.

Nino 34

Największym wydarzeniem zawodów w Lenzerheide, była wygrana Nino Schurtera. Wygrana dała mu jednocześnie 34 zwycięstwo w Pucharze Świata i dzięki temu jest teraz samodzielnym liderem tej klasyfikacji. Na taki stan rzeczy pracował bardzo długo, a z każdym rokiem coraz trudniej było zwiększać licznik. Schurter bez wątpienia jest wybitnym kolarzem górskim i nikt z obecnie startujących, raczej nigdy nie zbliży się do jego poziomu i ilości zwycięstw.

Podziwiam Szwajcara, że pomimo tylu zwycięstw pucharowych, mistrzowskich i tych z niższej półki, każde kolejne zwycięstwo, przynosi mu taką samą radość i emocje. Widać, że kocha ten sport i w tym momencie nie ciąży mu nad głową już żadna presja, poza własnymi ambicjami, które ma na najwyższym poziomie. W tym sezonie wydaje się być w bardzo dobrej formie. Nie zdziwię się, jeśli licznik z ilością pucharowych zwycięstw jeszcze w tym sezonie zmieni swoją wartość.

Hatherly najlepszy, z najmłodszych

W męskim peletonie bez zmian. Jak nie jest się Pidcockiem, to trzeba mieć swoje lata, żeby coś osiągnąć. Najlepszym z najmłodszym okazał się Alan Hatherly. Niewiele wskazywało na to, że ukończy zawody w Lenzerheide na tak wysokiej pozycji, ale jak zwykle walczył do samego końca. Systematycznie, straty jakie ponosił na trasie, zmniejszał na odcinku dojazdowym do mety. Tak też było na ostatnim okrążeniu i dla wielu, pojawienie się jego sylwetki jako pierwszej w walce o drugie miejsce, było niemałą niespodzianką. Na ostatnich metrach pokonał dwójkę Francuzów. Bardzo dobrze jadącego niemal przez cały wyścig Sarrou oraz będącego w dobrej formie w tym sezonie Thomasa Girot. Jeszcze przed ostatnią rundą w Szwajcarii, spore szanse na drugą lokatę miał Samuel Gaze, jednak w końcowej fazie wyraźnie zabrakło mu sił.

Faworyci, daleko

Bardzo słabo w obecnym sezonie wygląda forma Titouana Caroda. Nie popisał się podczas zawodów w Czechach. W Szwajcarii lepiej nie było i na mecie pojawił się dopiero na 63 miejscu. Jeszcze przed sezonem widziałem go w roli kandydatów na wygraną klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Patrząc na obecną formę, trudno przypuszczać, że w tym sezonie powalczy choćby o pierwszą dziesiątkę.

Duży niedosyt musi czuć również inny Francuz i największa niespodzianka z Novego Mesta – Joshua Dubau. 37 miejsce na mecie to zdecydowanie poniżej oczekiwań samego zawodnika oraz kibiców, którzy widzieli w nim kandydata do walki z najlepszymi. Od startu widać było, że o dobry rezultat będzie ciężko. Możliwe, że już od startu pojechał ponad swoje aktualne możliwości, co ostatecznie kosztowało go spadek na tak odległą lokatę.

Wydaje się, że podobnie sprawa wyglądała u Mathiasa Fuckigera. Długo starał jechać tempem Schurtera, choć już na drugiej rundzie widać było, że kosztuje to sporo sił. Ostatecznie nie poniósł tak drastycznych strat jak Dubau, ale dla takiego zawodnika, nawet drugie miejsce jest przegraną, zwłaszcza w rywalizacji wewnątrz Szwajcarskiej.

Forma będzie…na Snowshoe

Daleko od formy są również zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych. Myślę głównie o Halley Batten i Christopherze Blevinsie. Brakuje ich zwłaszcza w wyścigach XCC. Na tym polu do tej pory prezentowali najwyższy poziom, bazując na dużej mocy. Obecnie brakuje chyba wszystkiego, co sprawiłoby, że będą stanowili jakąkolwiek konkurencję dla czołówki. Jak pokazuje historia, Amerykanie najlepiej spisują się na swojej ziemi, więc śmiem twierdzić, że na wyścig w Snowshoe forma przyjdzie. Szkoda tylko, że będzie to już koniec sezonu.

Napięty grafik

Najbliższe tygodnie, to ściganie na najwyższym poziomie w każdy weekend. Już w piątek zaczyna się rywalizacja pucharowa w Austrii. Tydzień później mamy długo wyczekiwane polskie święto, czyli Olimpiadę europejską i jednocześnie walkę o koszulkę Mistrza Europy. Patrząc na zdjęcia trasy w Krynicy, zapowiada się dobre ściganie. W końcu w Polsce powstanie trasa, na której mam nadzieję będą systematycznie rozgrywane zawody Pucharu Polski lub Mistrzostw Polski. W formie rozjazdu, już w kolejnym tygodni, zawodnicy przeniosą się do Val Di Sole na kolejną rundę Pucharu Świata. Naprawdę, w kalendarzu zrobiło się ciasno.

Wyniki: https://mtbdata.com/comp/uci-mtb-world-cup-xcoxccdhi-09-jun-11-jun-2023-lenzerheide/results

Komentowanie jest wyłączone.