Zgodnie z danymi producenta, wszystkie rowery z serii Gestalt, to rowery gravelowe. My do końca z tym stwierdzeniem się nie zgadzamy i widzimy je w zupełnie innym worku. Są to bardzo uniwersalne maszyny, które faktycznie mogą stać się gravelem, ale w wersji sklepowej bliżej im do wygodnych połykaczy szosowych kilometrów z możliwością lekkiego odbicia w stronę bezdroży.
Geometria
Testowany model przyszedł do nas z mostkiem odwróconym w kierunku komfortu. Co ciekawe, nawet taka pozycja nie przeszkadzała i było wręcz bardzo wygodnie. Znacznie częściej korzystałem też z dolnego chwytu, czego zazwyczaj nie robię albo robię to bardzo rzadko. Oczywiście w formie sprawdzenia, mostek został odwrócony i okazuje się, że osobiście taka pozycja jest dla mnie bardziej naturalna. W naszym materiale możecie porównać jak taka zmiana wpływa na pozycję na rowerze. Przypuszczam, że każdy przyszły nabywca znajdzie swoje najlepsze rozwiązanie.
Rower jest w rozmiarze 56, ja mam 180 wzrostu. Na co dzień przyzwyczajony jestem do swojego Rondo Ruuta w takim samym rozmiarze. Jednym z pierwszych parametrów jaki sprawdziłem po jeździe na Gestalcie, to długość górnej rury. Ta w Gestalcie wydaje się być dobre kilka cm krótsza, ale porównując dane producentów okazuje się, że nie jest aż tak drastycznie krótsza. Zarówno zasięg jak i efektywna długość górnej rury, to różnica maksymalnie kilkunastu mm. Cała geometria ramy sprawia jednak, że rower staje się bardzo komfortowy, nawet dla osoby zupełnie świeżej w świecie rowerów z barankiem.
Napęd
Pierwszy raz miałem tutaj styczność z GRXem dedykowanym pod kasety 10 rzędowe. Działa to równie dobrze jak ten 11s i prawdopodobnie równie dobrze jak 12s. Największa zaleta, to na pewno idealnie taki sam kształt manetek, które moim zdaniem są najmocniejszą stroną GRXa. Jeździłem już na Sramie, w którym nie potrafię ogarnąć dziwnej zmiany przełożeń jedną wajchą. Jeździłem na Ekarze od Campy, gdzie manetki były tak małe jak stworzone pod damskie dłonie. Te w GRXie są odpowiednio duże, pewne w trzymaniu i wszystko jest dokładnie tak jakbym chciał.
Jedyne czego bym nie chciał, to dwóch blatów w korbie. Musze się przyznać, że konsekwentnie ani razu podczas testu nie zrzuciłem z dużego blatu. Nawet nie wiem, czy przerzutka działa, choć oczywiście ruszałem mikrozmiany podczas skosów na skrajnych przełożeniach. To działa! Oczywiście jakby przyszły większe góry, to trzeba by w końcu zrzucić łańcuch na mały blat. Bardzo nie lubię dużego przeskoku i w konsekwencji drastycznej zmiany kadencji. Tutaj mamy dużą tarczę 46T i spadek na 30 zębów. To wybija z rytmu i to strasznie, czego osobiście bardzo nie lubię.
Dwa blaty w korbie, to jednak dla wielu osób wciąż perfekcyjne rozwiązanie. Pozwala na bardzo uniwersalną jazdę, która przełoży się na bardzo szybko pokonane płaskie odcinki i bezstresowe wytoczenie się nawet na największe góry. Przypuszczam, że wielu przyszłym nabywcom dokładnie o to chodzi.
Soft Gravel a opony
Gestalta nazwaliśmy Soft Gravelem. Skoro może być Soft Tail to chyba może być też Soft Gravel. Wydaje mi się, że Gestalt to świetna baza. A to w jakim kierunku będzie używany, zależy już od kupującego. Taka wersja jak prezentujemy, jest wersją mocno asfaltowa. Oczywiście przejedziemy szutry, ale już większe bezdroża mogą stanowić problem, zwłaszcza śliska ziemia czy liście.
Opony są faktycznie szybkie na asfalcie, ale nie planujcie na nich jakiegoś większego szaleństwa poza nim. Brakuje im szerokości, a najbardziej brakuje im bieżnika. Zwłaszcza tego bocznego o czym nawet sam się przekonałem na pierwszym lepszym trawersie. Jeśli ktoś planuje zrobić z Gestalta prawdziwego gravla, to opony są do wymiany. Widziałbym tutaj jakieś 40, z szybkim bieżnikiem na szczycie i takim, który potrafi ogarnąć teren na bokach. Rower potrafi pomieścić nawet szerokość 45, więc jest gotowy na takie zmiany.
Cena
Model który prezentujemy, obecnie kosztuje 6999 zł. Modele Gestalta 1, 2 i 2.5 są wsparte karbonowym widelcem. Najtańszy Gestalt (ten bez numeru), to wersja bez romansu z karbonem, ale rower jak najbardziej jest godny uwagi zwłasza, że kosztuje 3900 zł.
Koniecznie trzeba wspomnieć o wizualnych zaletach Gestalta. Czarne z czerwonym, to zawsze dobre połączenie. Biała wersja z „jedynki” też mi się podoba. Do tego jak zwykle, ograniczona liczba napisów, prostota i jest elegancko. Na duży plus należy uznać wewnętrzne prowadzenie linek, które jest na tyle dobrze rozwiązane, że jak już wstaniemy z siodła, to nie zahaczamy kolanami o linki. Nie zawsze jest to normą i jako przykład mogę przypomnieć bardzo dobrego Topstone od Cannondale, który pod tym względem mi nie spasował, a rozwiązanie wejścia linek w ramę było bardzo podobne. W Marinie też można jeszcze prowadzenie linek poprawić, ale w pierwszej kolejności trzeba zdecydować o ustawieniu mostka, podkładek i ewentualnym ścięciu sterówki.
Moim zdaniem rowerowi niczego nie brakuje, poza oponami. Jeśli już wszędzie jest powiedziane, że jest to Gravel i komponenty też na to wskazują, to poszedłbym z tym do końca, konsekwentnie i już w sklepowej konfiguracji założył odpowiednie opony.
Film i zdjęcia: http://www.peesmovie.pl