Pierwszy wyścig gravelowy. Gravel Karp Adventure

20 Kwietnia startuje Gravel Karp Adventure, czyli wyścig gravelowy, który z mojej perspektywy bliżej domu już nie będzie. To kolejna edycja tego wyścigu i widać, że pomysł, a przede wszystkim miejsce się przyjęło. Trudno się dziwić ponieważ Zator i okolice, eksploruje już od dłuższego czasu i trzeba przyznać, że są to wybitnie klimatyczne, i całe szczęście wciąż odosobnione miejsca na małopolskiej mapie.

Nowe koła

Przygotowania do wyścigu uszyły pełną parą już w ubiegłym roku. Wtedy to postanowiłem bardziej uaktywnić swojego PRZEŁĄJA, bo w takim celu był kupiony Rondo Ruut X. Wtedy mi się jeszcze wydawało, że na oponach CX będę jeździł też na zwykłe weekendowe wypady. Takie myślenie szybko zostało zweryfikowane za sprawą kilku kamieni, korzeni, które w duecie z prędkością i jeszcze wsparte oponami, które nie dają zbyt dużego marginesu na błąd, dosłownie wybiły mi taką jazdę z głowy. Takie opony są dobre, ale tylko na powtarzającą się pętle w terenie.

Ale oto są! Nowe koła, na nowych oponach. Rondo w końcu zaczął więcej jeździć. Pokonuje na nim długie dystanse no i co tu dużo mówić, z przełaja, Rondo stał się pospolitym gravelem, ale przynajmniej z ładnym malowaniem i agresywną geometrią.

Trochę zaszalałem, ponieważ wcześniej nie zakładałem kupna kół karbonowych. Temat kół od Koło-Koła był już u nas poruszany, ale oczywiście w części poświęconej MTB. Tam koła się sprawdziły, a były tylko jednym z pierwszych egzemplarzy producenta. Te są już dużo lepiej dopracowane. Matowe, z matowymi napisami, których nawet nie widać. To mocno mi się komponuje z malowaniem ramy.

Wysokość stożka to 35 mm. Szerokość wewnętrzna nie jest zbytnio przesadzona: 21mm. Teraz 25 mm nikogo nie dziwi, a przypomnę, że jeszcze niedawno taka wartość była już niezła dla MTB. Koła oczywiście są lekkie. Zbudowane na najnowszych piastach DT 350 i 28 szprychach Sapin D-light. 675 gramów przód i 774 gramów tył, przekłada się na masę kompletu mniejszą niż 1.5 kg. Taki zestaw dodał Rondo jeszcze większego kopa, wizualnego również.

Pierwsze gravelowe opony

Największą niewiadomą był dla mnie wybór opon. Nie mam zupełnie doświadczenia jeśli chodzi o opony gravelowe. Wspierałem się tylko materiałami na czym jeżdżą zawodnicy. Ściganie gravelowe, to bardzo świeży temat i chyba wszyscy tak naprawdę uczą się dopiero tej dyscypliny. Obserwacje kierowały mnie w stronę opon przede wszystkim szybkich. Takich na których szybko przejadę asfalty, szutry, bezdroża. Czyli takie z jak najbardziej gładkim bieżnikiem na szczycie opony, ale boki musiały gwarantować trakcję, ponieważ miałem w planie też skręcać.

Wybór padł na Tufo Speedero, w których już sama nazwa wskazuje, że powinny być szybkie i potwierdzam…takie też są. Boki, zgodnie z założeniem. Poprzecinane są całą masą drobnych elementów, które powinny zapewnić jakąś trakcję w terenie. Opony mają na swoim koncie już pokaźną sumę kilometrów. Widziały już trochę wczesno wiosennego błota. Wiem, że nie są to właśnie opony na błoto, ale patrząc na nie, trudno odnieść inne wrażenie. Mają jednak też plus na błocie. Nie zalepiają się, więc jak złapiemy tempo, to nawet takie odcinki pokonamy. Gravel to nie rower MTB. Zresztą nawet w rowerze MTB stawiam głównie na dobre właściwości jezdne i to nie koniecznie w mokrych warunkach.

Wciąż uczę się ciśnienia w nowych oponach. Na teraz najczęściej jest to 2.5 Bara tył i 2.1 przód. Takie wartości dobrze sprawdzają się na twardych podłożach, ale na nierównym terenie czasami z trudem utrzymuję kierownicę. Ale to my musimy wyważyć na czym nam tak naprawdę zależy. Trochę bez sensu jechać 80 km na niskim ciśnieniu, żeby później przejechać 5 km w większym komforcie. Jeżdżąc na gravelu zdecydowanie bardziej trzeba dbać o dobór trasy. Na MTB przejedziemy wszystko i wszędzie. Z innych opon które brałem pod uwagę, wymienię tylko dwie pozycje: Continental Terra Trail i Pirelli Cinturato w wersji Gravel Hard.

Stary napęd

W materiale poświęconym Rondo wspominałem też o napędzie. Bałem się koronki w korbie 42T. Nawet już asekuracyjnie, załatwiłem sobie nową 40T od sprawdzonego Alugear. Nogi jednak się przyzwyczaiły a do kół CX wrzuciłem jeszcze ciaśniejszą kasetę 11-32. Na trasach przełajowych wożenie tak miękkich przełożeń nie ma jednak sensu. W kołach gravelowych została 11-rzędowa 11-36 od Sunrace.

Gravel Karp Adventure

W tym materiale chcemy również wspomnieć o samym wyścigu Gravel Karp Adwenture. Organizator jest wszystkim ze swiatka rowerowego mocno znany i odpowiada za wymęczenie nas na największych imprezach, głównie szosowych. Z tego też powodu rzadko startuje w zawodach, które spina jeden znak towarowy Tatra Cycling Events. Tak naprawdę mam na koncie tylko Rajd Doliną Dunajca, gdzie przez całą trasę padało i na metę wpadłem z wyraźnymi objawami hipotermii.

W karpiu mamy do wyboru dwa warianty. Karp = 160 km i Karpik 80 km. Wersja krótsza, to wersja dla mnie, ponieważ zdecydowanie nie jestem długodystansowcem. Na potwierdzenie, w całym ubiegłym roku najdłuższą trasą jaką zrobiłem, było 97 km. Dla mnie tyle wystarczy.

Oczywiście jak najbardziej polecamy start i reklamujemy go jak się da, ponieważ okoliczne tereny są wyjątkowo dobrym miejscem na gravela. Na trasie możemy znaleźć sporo charakterystycznych miejsc jak np. stary nieużywany most kolejowy, który stał się atrakcją właśnie dla kolarzy, dla których jest to jedna z kilku przepraw przez Wisłę, a tych przepraw za Krakowem jest zdecydowanie niewiele, nie licząc promów. Poza tym mamy tutaj całą masę klimatycznych zalewów, hektary pól z kukurydzą, które o każdej porze roku wyglądają inaczej i jeszcze lepiej niż miesiąc wcześniej.

Jeśli ktoś z was chce spróbować sił w wyścigu gravelowym, to Karpik wydaje się być dobrym starterem. Osobiście też nie wiem jak się odnajdę w takim ściganiu. Pionu jest tutaj niewiele, a szybka jazda w grupie nigdy mi nie wychodziła. Zobaczymy. Tak naprawdę liczy się dobra zabawa i spróbowanie czegoś nowego.

Film i zdjęcia: http://www.peesmovie.pl

Komentowanie jest wyłączone.