Gravelowy manifest

Wygląda na to, że rowery gravelowe na dobre zadomowiły się w świecie jednośladów. Są modne, wciąż są traktowane jako pewna nowość, a producenci nie próżnują co chwilę kusząc nowymi rozwiązaniami. Wokół Graveli powstałą też już cała otoczka związana ze sposobem ubioru, długością zarostu, zmęczeniem na twarzy, ale jest też w tym wszystkim akcent sportowy i nadzieja na nieudawany sport.

Moda

Prawdopodobnie rower gravelowy obecnie jest tym najbardziej modnym. Ma naprawdę niezły marketing i nawet rozmawiając z osobami, które mają średnie pojęcie o rowerach, gravel był przez nich wymieniany jako ten, który chcieliby mieć. W tych rowerach coś jest. Są synonimem wolności i producenci robią wszystko, żeby były coraz to bardziej uniwersalne. Mają się kojarzyć z beztroską jazdą po dzikich, ale gładkich jak asfalt szutrach, które ciągną się po horyzont. My w eleganckiej flaneli i z nienagannym zarostem, mamy się na nich prezentować perfekcyjnie, ale też na luzie i w stonowanych barwach.

Sport

Jest nadzieja, że gravele nie skończą się wraz z nadejściem kolejnej rowerowej mody. O taki stan rzeczy stara się zadbać UCI, które w ubiegłym sezonie zorganizowało pierwsze gravelowe Mistrzostwa Świata. Jazda po tego typu drogach nie jest dla zawodników z ProTouru jakąś wielką nowością. Najłatwiej przytoczyć słynny, wiosenny wyścig Strade Bianche, przebiegający po białych toskańskich szutrach. Wielu kolarzy ma również doświadczenie w przełajach, gdzie oczywiście mówimy o zupełnie innym sporcie, ale dość podobnym rowerze. Obecnie granica między gravelem a przełajem mocno się zaciera i nawet modele największych rowerowych firm, jak Specialized czy Trek niewiele się różnią w kontekście tych dwóch dyscyplin.

Dobry marketing sportowy zrobiły również największe gwiazdy kobiecego i męskiego peletonu. Pauline Ferrand Prevot i Mathieu Van der Poel, wystartowali w ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata. Pauline nawet wygrała. Słynny Holender był drugi, ale jak zwykle marketingowo zrobił niezłą robotę.

Warto też wspomnieć o sprzęcie na jakim ścigali się zawodnicy. W większości były to rowery szosowe z grubszymi oponami. Prawda jest taka, że zawodnicy stawiają na szybkość i sportową geometrię. Odpowiednio szerokie opony z dobrze dobranym ciśnieniem, gwarantuje im wystarczający komfort i pożądaną szybkość. Takie podejście jestem w stanie zrozumieć.

Przyszłość gravelowego sportu również wygląda obiecująco. Na sezon 2023 zapowiedziane są już pierwsze Mistrzostwa Europy w tejże dyscyplinie. Miejsce rozgrywania zawodów też nie jest przypadkowe – Belgia. Myślę, że o brak kibiców organizatorzy nie muszą się martwić.

Sport w Polsce

Polacy na gravelową modę zareagowali dość szybko, a wspomniane wyżej poczucie wolności w konfrontacji z ostatnimi covidowymi latami, przekuło się na niezłą rowerową sprzedaż. Osobiście w okolicach Krakowa spotykam bardzo dużo ludzi na gravelach, oczywiście głównie na asfaltach. Łatwo ich rozpoznać, ponieważ większość ma na kierownicy charakterystyczną torebkę.

Ale co do sportu, to nawet u nas odbywają się już imprezy gravelowe. Przypuszczam, że ze ściganiem wciąż nie ma to wiele wspólnego, ale kwestią czasu jest, że w końcu ktoś potraktuje temat na serio. Ze swojej perspektywy chciałbym wyróżnić odbywający się w okolicach Zatoru (czyli blisko Krakowa), Gravel Karp Adventure. Wyścig w nazwie ma karpia i nie jest to przypadek. Przebiega właśnie przez Dolinę Karpia, czyli jedno z najlepszych miejsc w okolicy Krakowa na tego typu aktywność.

Osobiście bywam tam regularnie, zwłaszcza w okresie zimowym i to nie tylko na rowerze bez amortyzatora. Widoki o każdej porze roku są świetne, ale na mój gust, najlepiej wybrać się tam na jesień. Dodatkową atrakcją jest przejazd przez nieużywany już stalowy most kolejowy, który daje też duże możliwości eksploracji tras na drugim brzegu Wisły. Tam również terenów nie brakuje a dodatkowy atut to więcej lasów.

Wspomniany wyżej Gravel Karp Adventure w tym sezonie zaplanowany jest na 21 Kwietnia. Do wyboru mamy dwie trasy a obydwie łączy jeden fakt, nie znajdziemy tam zbyt wiele pionu do pokonania. Okoliczny rozlewiska to teren płaski, ale w niedalekiej odległości zaczynają się już nie tak małe góry.

Ambitne gravelowanie w Polsce

Kolejnym godnym uwagi wyścigiem w Polsce, jest Gravel Adventure rozgrywany w Świeradowie Zdroju. Tak się składa, że Świeradów dość mocno eksplorowałem w ubiegłe wakacje i w najbliższym czasie pojawi się artykuł właśnie o zaletach tego regionu. Tam możliwości są olbrzymie i to nie tylko na rower gravelowy. Jest również sporo więcej pionu i w porównaniu do Doliny Karpia, możliwe, że mamy do czynienia z zupełnie innym wymiarem sportu. Jak to wyglądało w roku ubiegłym możecie zobaczyć na filmie.

Co wybrać

Wybór wymarzonego gravela, to obecnie największy ból głowy. Jest się nad czym zastanawiać i dla uproszczenia, najlepiej skończyć analizę tylko na kolorze ramy. Tak na poważnie, to prawdopodobnie wszystkie dostępne na rynku gravele, charakteryzują się wygodną geometrią. Pojawia się obecnie coraz więcej rowerów uzbrojonych w koła i opony, żywcem wyjęte z MTB. Większość rowerów przystosowana jest również do bikepackingu, co mnie osobiście nie do końca się podoba, ponieważ jestem zwolennikiem czystej formy, a przegwintowana w dwudziestu miejscach rama, trochę burzy ten koncept.

Od kilku miesięcy jestem posiadaczem Rondo Ruut X – czyli przełaja, ale z możliwością przerobienia na rower gravelowy. Zakładam, że taka modyfikacja w końcu nastąpi, czyli po prostu kupię drugi zestaw kół. Jazda na oponach 33 w nieznany teren, nie zawsze należy do przyjemnych i w wielu miejscach musimy mocno kalkulować, zwłaszcza na zjazdach których nie znamy.

Jeśli ktoś podchodzi do tematu w sposób budżetowy i rozsądny, to testowany przez nas aluminiowy Triban GVRL 520, to więcej niż dobra baza na początek przygody z gravelami.

Amortyzatory

Na rynku pojawiło się i wciąż się pojawiają nowe gravele, uzbrojone w amortyzatory. Zazwyczaj mówimy tutaj o skoku z zakresu 2-3 cm. Osobiście jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować formę amortyzacji jaką proponują producenci, którzy projektują ramę z ukrytym amortyzatorem. Najlepszy przykład, to Specialized ze swoim FutureShockiem, który poszedł już nawet w wersję full.

Rowery z amortyzatorem, czyli widelcem nie pasującym do reszty roweru, to już dla mnie temat trudny do zrozumienia. Głównie ze względów wizualnych. Swoją drogą, czy jakakolwiek amortyzacja jest faktycznie potrzebna przy założeniu jazdy po szutrach i asfaltach. Przypominam, że rowery MTB wciąż można kupić. Można też kupić całkiem niezłego hardtaila z blokowanym widelcem. I chyba tutaj przechodzimy do najważniejszego…

Nie łykajmy bajek

Ostatnio odnoszę wrażenie, że cała branża związana z gravelami, na siłę chce uśmiercić rowery MTB. Wymyślają trochę koło na nowo i niektóre konstrukcje rowerów, to rower MTB z szosową kierownicą. Okazuje się, że cała obecnie trwająca rewolucja, która wprowadza coraz bardziej progresywne geometrie oraz większy skok nie ma zupełnie sensu. Jedyne czego potrzebujemy w terenie, to nieprogresywną geometrię i 3 cm. skoku.

Rondo wprowadzając swoje nowy model MYLC, reklamował go jako ten który sprawi, że zapomnimy o rowerze MTB. Proponują oni bardziej progresywne geometrie, które mają się sprawdzić nawet na trudnych zjazdach. Uczciwie trzeba przyznać, że ten model akurat osobiście mi się podoba, ale na pewno wciąż nie ma szans z jakimkolwiek MTB.

Z przymrużeniem oka myślę, że najwięksi zawodnicy Pucharu Świata XC, już nie mogą się doczekać, kiedy do swoich rowerów w końcu zamontują szosową kierownicę. Kto wie…może to zapewni wygraną na przyszłorocznej olimpiadzie.

Nie dajmy się aż tak nabrać. Kto choć raz był na gravelu, przełaju czy czymś podobnym w lesie ten wie. Tego typu kierownica plus teren, to proszenie się o wizytę u dentysty. Jeśli ktoś chce jeździć w terenie, niech sobie kupi rower MTB. Jak planujesz jazdę po szutrach, prostych leśnych ścieżkach czy asfaltach, gravel będzie ok. Prosta kierownica jest znacznie bardziej pewna w terenie i dużo łatwiej na niej kontrolować hamowanie.

Nie kupujmy bajek nakręconych na potrzeby reklamy, gdzie ludzie jeżdżą gravelami z małym skokiem po skałach. Po dużej ilości nawet niewielkich skał, źle się jeździ na hardtailu ze 100 mm skoku i oponami 2,25 wiec co można powiedzieć o gravelu. Życie nie jest tak łatwe jak to przedstawiają w reklamach. Mało jest miejsc, gdzie faktycznie możemy zrobić solidną pętlę po szutrach. Gravel jest ok, ponieważ nie ogranicza nas tylko do asfaltów. Możemy nim przejechać również przez las, szutry czy błoto i to jest największą zaletą tego typu roweru.

Komentowanie jest wyłączone.